Archiwum luty 2006


Jak dobrze...
Autor: linka-1
18 lutego 2006, 11:28

Ach, życie :).

 

Jak dobrze znowu widzieć uśmiech na jego twarzy i te figlarne błyski w jego oczach…

Jak dobrze czuć ciepło jego ciała, słyszeć bicie jego serca i rozkoszować się smakiem jego ust…

Jak dobrze po prostu trzymać go za rękę… i czuć jego dłonie na całym swoim ciele…

Jak dobrze zatonąć w jego ramionach, wtulić się w jego szyję i poczuć się tak bezpiecznie…

Jak dobrze robić z nim te wszystkie bezecne rzeczy ;), o które nikt by nas nie podejrzewał…

Jak dobrze spędzać z nim każdą wolną chwilę…

Jak dobrze czuć, jak ważną osobą jest w moim życiu…

Jak dobrze znowu mieć wspólne plany i marzenia…

Jak dobrze wiedzieć, że mogę mu dać szczęście…

Jak dobrze czuć się z nim i dzięki niemu tak szczęśliwą :)…

Jak dobrze tak po prostu być… razem…

 

Wierzę w to, że…

Kiedyś będzie dla nas obojga istniało…

Kiedyś nadal będzie nas łączyło to, co dziś, a może nawet więcej…

Kiedyś zdobędziemy pewność poświadczoną szeregiem wielu pięknych dni, miesięcy, lat…

Kiedyś będziemy z rozrzewnieniem wspominać te wszystkie chwile…

Kiedyś stworzymy naszą własną książeczkę dla dzieci – ja napiszę tekst, a on go pięknie zilustruje…

Kiedyś przynajmniej część tych naszych planów i marzeń uda się nam zrealizować…

Kiedyś pod pewnymi względami będzie przypominało dziś…

 

Ach :)
Autor: linka-1
12 lutego 2006, 19:53

Ostatnio zapomniałam chyba o wszystkich zmartwieniach i nurtujących mnie pytaniach i wątpliwościach… Cieszę się każdym nowym dniem i staram się go wykorzystać najlepiej, jak to tylko możliwe… I chyba mi się udaje, bo czuję się naprawdę zadowolona i szczęśliwa :). Częste spotkania z Sebastianem stały się normą… Przecież moje ferie nie potrwają już długo… A wraz z rozpoczęciem nowego semestru trudno będzie wygospodarować tyle czasu na spotkania… Niestety zaczną się schody i będę miała problemy, żeby ze wszystkim nadążyć. Póki co staram się nie martwić na zapas, żeby nie psuć sobie nastroju. Pogoda ducha mnie ostatnio nie opuszcza, jestem przepełniona energią i tryskam dobrym humorem :) (może nawet aż za dobrym :P, jak niewątpliwie sądzi kilka osób :>. Chyba nawet się przez to naraziłam :P). Uwierzcie, ja naprawdę nic nie piję ani nie biorę :D. Nie potrzebuję tego :). Ja po prostu taka jestem :). Podoba mi się taki stan rzeczy… Szkoda, że nie może trwać wiecznie :). Od dawna nie byłam tak skora do żartów, droczenia się i śmiania, jak obecnie. Coraz częściej łapię się na tym, że śmieję się do własnych myśli, a w niektórych miejscach nie mogę tego dać po sobie poznać, bo mogłabym zostać uznana za nienormalną (w sumie nie po raz pierwszy :D, no ale…) ;). Ponieważ trudno mi się pohamować, by nie wybuchnąć śmiechem, gryzę się w język, co jednak nie zawsze przynosi oczekiwane efekty :P. Kocham te swoje fazy i napady śmiechu, kocham czuć się tak wolna i szczęśliwa :).

Szaleję za Sebastianem, uwielbiam go i cieszę się z każdej spędzonej razem z nim chwili :). To chyba jest dobry znak, bo momentami wydaje mi się nawet, że………. :). No ale pozostawmy wszystko własnemu biegowi. Nie ma się co spieszyć :). Póki co jest cudownie tak, jak jest i niech tak pozostanie…

 

PS. I nawet udało się nam w końcu wybrać na łyżwy :>. Wywaliłam się tylko raz, przez przypadek, bo zaryłam ząbkami z przodu łyżew :). Wypadałoby nauczyć się w końcu porządnie jeździć :P. Koniecznie musimy wybrać się na lodowisko ponownie :).

 

PSS. A tak swoją drogą nie przypuszczałabym, że mogę być aż tak dzika, rozpustna i zepsuta :P. Ale pewnie życie jeszcze nie raz mnie zaskoczy i odkryję w sobie coś, czego istnienia nawet w najśmielszych snach bym nie podejrzewała :>.

A co będzie, jeśli... ?
Autor: linka-1
04 lutego 2006, 12:27

 

„Nie jestem święta, nie - potrafię grzeszyć…

 Na próżno starasz się anioła znaleźć we mnie.

 A to, co o mnie wiesz, nic nie znaczy,

 bo jutro nawet ja nie poznam sama siebie.

 

 Więc pomyśl, proszę, nim na dobre do serca weźmiesz mnie,

 bo życie ze mną to randka w ciemno...

 

 Czy masz w sobie tyle sił, by moim mężczyzną być?

 Czy masz w sobie taką moc, by chronić mnie przede mną?

 Czy masz w sobie taką moc, by wciąż pod prąd w nieznane płynąć?”

 

Są chwile, kiedy wszystko wydaje się być takie proste… Kiedy nie mam wątpliwości, że dobrze postępuję, dając mu nadzieję na to, że wszystko się dobrze ułoży… Aż nagle, zupełnie niespodziewanie, pojawia się obawa, że mogę się pomylić… i kolejny raz go skrzywdzić… Że są to obietnice bez pokrycia… Nie mogę sobie pozwolić na popełnienie błędu. Myślę, że ani on, ani ja już byśmy tego nie wytrzymali. Staram się zachować pewien dystans, powtarzam, że nie mam żadnej pewności… Obywamy się bez wszelkich deklaracji i wielkich słów… Żyjemy z dnia na dzień, ciesząc się swoim towarzystwem i wszystkimi wspaniałymi, wspólnie spędzonymi chwilami… Jest naprawdę cudownie, ale to wszystko jest takie kruche… Zadaję sobie pytanie, czy on w ogóle bierze pod uwagę, jak nietrwałe mogą się okazać te nasze zamki, budowane na nadziei i wierze, że to uczucie rozbudzi się w nas na nowo? Boję się, bo nie chcę go skrzywdzić już nigdy więcej… Tymczasem odnoszę wrażenie, jakby część rzeczy wymknęła się spod kontroli. Ta cała delikatna machina została już wprawiona w ruch… Co będzie, jeśli nagle okaże się, że musi stanąć…?

 

„Serce me, czemu nie chcesz słuchać mnie,

 kiedy mówię pora spać?

 Czemu drżysz jak na wietrze wątły liść?”

 

„Zgubić serce pośród mórz,

 zgubić duszę pośród chmur

 i oderwać się od ziemi,

 i zapomnieć, co to ból.”

 

„Niepotrzebne myśli odrzucić chcę,

 by natchnienie przyszło znów, by do lotu zerwać się.

Opadnie nagle mgła i wyraźniej ujrzę świat…

Trochę jaśniej będzie tu i bez żadnych map,

drogowskazów, dobrych rad - dojdę wreszcie tam…”

 

Hmm... :)
Autor: linka-1
01 lutego 2006, 14:40

Pochłonięta nauką, nagle odrywam się od niej na chwilę, by sprawdzić coś na komputerze… Oczywiście jak zawsze automatycznie włączam muzykę, od której jestem uzależniona… Moje życie bez niej nie byłoby takie samo… Nie wydawałoby mi się tak piękne i tak magiczne… A właśnie za takie je uważam :). Rozmyślając nad tym wszystkim, zdałam sobie sprawę, jak bardzo kocham to moje życie… Może nie zawsze jest takie wspaniałe, może czasami wydaje mi się, że mam go dość, ale co z tego? To największy i najwspanialszy dar, którym nas obdarowano… Gdybyśmy go nie otrzymali, nic by dla nas nie istniało, nie miało znaczenia… My sami nigdy nie pojawilibyśmy się na ziemi i nie moglibyśmy docenić wszystkich uroków naszego istnienia… Wydaje mi się, że stopniowo odzyskuję ten niepoprawny optymizm, który zagubiłam gdzieś po drodze w obliczu ostatnich wydarzeń… Odnajduję w sobie ten dziecięcy zachwyt nad wszystkim i mam nadzieję, że nigdy więcej go nie utracę… Może jest to zasługą tego, że unoszona jestem na skrzydłach nadziei…? Nadziei i wiary w to, że odnajdę na nowo sens swojego życia… w miłości. Może jeszcze nie wszystko stracone :)? Z każdym nowym dniem próbuję obudzić w sobie uczucie i ani przez chwilę nie wątpię, że te starania przyniosą oczekiwany efekt :). Momentami wydaje mi się, jakbym cofnęła się do samych początków naszej znajomości… Spotkania, cudownie spędzone chwile, stała obecność w myślach i oczekiwanie na dzień, kiedy z naszych ust będzie mogło paść to najważniejsze wyznanie… Nie musimy się spieszyć… Wtedy minęły cztery miesiące, nim mogłam wyszeptać te dwa magiczne słowa… Ile czasu będzie trzeba teraz? Nie ma najmniejszych wątpliwości, że kocham… Pytanie, jaki to jest rodzaj miłości… Wiem tylko, że w moim sercu jest sporo miejsca… Czy może go być jednak tak wiele, by pomieścić w sobie cały świat :)? Życie jest piękne… A moja miłość nie chce się w tej chwili ograniczać… Czuję, że jestem przepełniona miłością do wszystkiego i jest mi z tym tak dobrze…

Szczęście, to jest chyba najodpowiedniejsze słowo… Bezgraniczne, niczym nie zmącone szczęście… I nawet perspektywa jutrzejszego egzaminu z historii filozofii tego nie zmieni :)!

To już ostatni egzamin, a po nim nadejdą dwa długie tygodnie słodkiego leniuchowania :). Wtedy będę mogła nadrobić wszystkie zaległości i poodwiedzać Wasze blogi. Naprawdę za tym tęsknię :). Już niedługo… :). A teraz pora wracać do nauki, niestety :P.