Archiwum kwiecień 2007


Bez tytułu
Autor: linka-1
18 kwietnia 2007, 14:30

 

Ostatnimi czasy zrobiłam się bardzo sentymentalna… Zdecydowanie za łatwo się wzruszam :P, trzeba by coś z tym zrobić. Wystarczy, że pomyślę o Krzysiu lub zacznę wspominać nasze ostatnie spotkanie, a łzy napływają mi do oczu… Chyba nigdy w życiu nie czułam się tak szczęśliwa, a może po prostu teraz zaczęłam jeszcze bardziej to szczęście doceniać.

Kiedy ostatnio odprowadzałam po spacerze psa Krzysia do pustego domu, odczułam całą jego tęsknotę i rozpacz spowodowaną tym, że nikogo z domowników nie ma w mieszkaniu. To był przykład rozdzierającej wręcz tęsknoty… Pomyślałam sobie wtedy, że właśnie tak bym się czuła na co dzień, gdyby nie było Krzysia w moim życiu…

 

Z każdym dniem stajemy się sobie coraz bliżsi i coraz bardziej nam na sobie zależy. Usłyszałam z jego ust najpiękniejsze wyznania, jakie w ogóle można sobie wyobrazić.

Dzięki niemu każda chwila mojego życia przepełniona jest radością i szczęściem.

 

Niedawno natrafiłam gdzieś na tekst, który chciałabym mu zadedykować…

 

Kocham Cię nie tylko za to, kim jesteś,

lecz i za to, kim ja jestem, kiedy jestem z Tobą.

 

Kocham Cię nie tylko za to, kim się stałeś,

lecz i za to, kim ja stałam się dzięki Tobie.

 

Kocham Cię, bo zrobiłeś więcej,

niż zrobiłaby jakakolwiek szkoła,

by uczynić mnie dobrym człowiekiem,

więcej niż sprawiałaby jakakolwiek wygrana,

by mnie uszczęśliwić.

 

Zrobiłeś to bez gestu,

bez słowa, bez znaku.

Zrobiłeś to,

bowiem jesteś sobą.

 

Autor nieznany

 

Jutro minie 9 miesięcy, odkąd jesteśmy razem… To najpiękniejszy okres mojego życia.

:)
Autor: linka-1
01 kwietnia 2007, 21:25

 

Ja chyba źle się czuję, kiedy wszystko się układa… A może inaczej – tak mnie to niepokoi, że nagle sama zaczynam stwarzać problemy i dobudowywać sobie do wszystkiego pokręconą ideologię… To jest nierozsądne w równym stopniu, co ja sama czasami :P.

 

Czuję się szczęśliwa - głównie dlatego, że bezpieczna i kochana.

Kiedy obserwuję, co się dzieje dookoła mnie, w związkach i życiu innych osób, czasami bardzo mi bliskich, nie chce mi się wierzyć, że w moim przypadku wszystko jest takie spokojne, poukładane i pewne… Zastanawiam się wtedy, jakim cudem to się w ogóle udaje… Martwię się o tych, którzy tkwią w jakichś niezdrowych układach i to na swoje własne życzenie. Pewne rzeczy są dla mnie po prostu niezrozumiałe… Należy szanować zarówno innych, jak i samego siebie, a także nie robić niczego kosztem drugiego człowieka… Dziwię się wielu osobom, które znam… Muszę się jednak pogodzić z faktem, że każdy postępuje zgodnie z tym, co uznaje za słuszne. Nie jestem w stanie naprawić świata i wszystkich uszczęśliwić, chociaż bardzo bym chciała… Mam tylko nadzieję, że oni sami będą potrafili się o siebie zatroszczyć…

 

Sama codziennie dziękuję za to, co mam…

Niedawno moja koleżanka z grupy, podsumowując naszą rozmowę, powiedziała, że jak ma się miłość, to ma się wszystko.

Może to jest właśnie recepta na szczęście…?

Ja życzę takiego szczęścia każdemu, bo większe moim zdaniem nie istnieje :).