Bastuś


Autor: linka-1
26 maja 2005, 20:08

Niestety muszę Was rozczarować :). Bastuś to nie jest ani chomiczek, ani kot, ani piesek. Bardzo bym chciała żywe zwierzątko, ale ponieważ nie może to być żadne z większych, powstrzymuję się też od sprawienia sobie malutkiego.

Zapewne rozbawi Was to, co napiszę i zaczniecie się zastanawiać, czy ze mną na pewno wszystko w porządku, ale trudno. Taka już jestem…

Najpierw napiszę Wam, jak to się stało, że Bastuś stał się członkiem naszej rodziny :>.

Któregoś dnia, kiedy zjawiłam się u Sebastiana, zakomunikował mi, że ma dla mnie prezent. Wskazał ręką na półkę, na której leżało coś przykryte materiałem. Podeszłam do tej półki, podniosłam materiał i moim oczom ukazało się coś, czego się zupełnie nie spodziewałam :P. Opuściłam szmatkę z powrotem i odeszłam kilka kroków. Seba wyjął tę śliczną maskotkę i zapytał lekko zmartwiony, czy mi się nie podoba. Podał mi Bastusia i od tej chwili nie byłam w stanie wypuścić go z rąk. Gdybyście wiedzieli, jaki on jest milutki… Jak puszek :). Zakochałam się w nim odkąd po raz pierwszy znalazł się w moich rękach :P.

Na pewno byłabym zła, gdyby okazało się, że go kupił, ale na szczęście okazało się, że wymienił na niego punkty zdobyte na Allegro. Prosiłam, żeby nie kupował mi więcej żadnej maskotki, bo chociaż zawsze miałam do nich słabość, to nie chciałam powiększać grona już przeze mnie posiadanych. W końcu każdej z nich należy poświęcić uwagę, żeby nie czuła się opuszczona :).

Bałam się wracać z Bastusiem w ręku, bo jeszcze ktoś mógłby mi go wyrwać :>, więc Sebastian dał mi pudełko, w którym go przysłali. Zostawiłam szparkę na dopływ powietrza, żeby się czasem nie udusił :D. Wielu z Was może się to wydać co najmniej niezrozumiałe, ale ja od najmłodszych lat wolałam maskotki od lalek, które wydawały mi się bezduszne. Maskotki natomiast traktowałam jak zwierzątka, które uwielbiam, a których długo nie mogłam mieć z różnych względów. I tak mi zostało do tej pory :P.

Pozbyłam się wszystkich lalek, ale maskotki cały czas mam - pochowane w różne miejsca.

I nadal nie mogę się oprzeć wrażeniu, że maskotki mają swoje własne życie :]. Obok żadnego sklepu z miśkami nie przejdę obojętnie, nie wydając z siebie jakiegoś jęku czy pisku zachwytu, ale nie zgodziłabym się na ich kupno. I tak mam ich już zbyt wiele :).

Oto cała prawda, teraz już wiecie, kim jest Bastuś. Wspomnę jeszcze tylko, że zazdroszczą mi go mama i siostra i co chwilę proszą mnie, żebym dała im go chociaż na chwilę do ręki :>. A kiedy tylko gdzieś wyjdę na chwilkę lub znajduję się poza domem, już któraś z nich wyciąga po niego ręce :D.

Moja mama zapytała, czym sobie na niego zasłużyłam, a ponieważ dzień wcześniej doszło między mną i Sebastianem do sprzeczki, zażartowałam, że Seba chciał się wkupić w moje łaski. Na to moja siostra, że powinien się też wkupić w jej :D. Ile jedna maskotka może zdziałać ;).

 

Dziękuję Ci za niego, Sebastian :*. Przepraszam też za wczoraj… Wszystko poszło nie tak, jak powinno… Nie tak to miało wyglądać… Wszystko przez to, że ja naprawdę musiałam kupić te buty… Przecież sam o tym wiesz… Tylko dzięki temu mogłam przeżyć dzisiejszą procesję z moimi obolałymi stopami. Nie chciałam sprawić Ci przykrości… Jakby wszystkiego było mało nie obejrzałeś przeze mnie meczu… Nie przypuszczałabym, że to zajmie aż tyle czasu… Wiesz, że nie lubię chodzić po sklepach, ale nie miałam wyjścia. Nie powinnam podnosić głosu i powiedzieć tego, co powiedziałam, ale byłam zdesperowana.

Naprawdę taka nie jestem… Nie chciałabym, żeby kiedykolwiek powtórzyło się coś takiego… Bo nie chcę ponownie usłyszeć podobnego pytania – co jest gorsze… Mogłabym tego nie znieść… Już i tak niewiele brakuje, bym doszła do wniosku, że na Ciebie nie zasługuję… A kiedy się tak stanie, nic mnie przy Tobie nie zatrzyma… Dla Twojego dobra.

Przecież ja Cię tak bardzo Kocham… Dlaczego więc okazywanie tego nie zawsze mi wychodzi…?

 

(: OTO BASTUŚ NA SPECJALNE ŻYCZENIE :)

 

 

16 czerwca 2005
hmm ja jestem jego tatusiem ?... a gdzie tu podobieństwo ? ;))) co do meczu.. to wszystko zapomniane i wybaczone :))
-=Buszmen=-
30 maja 2005
Ależ boski! To już niczemu się nie dziwię:D
olinaaa
30 maja 2005
Ajt! miśkiiiii:> kocham je;) Ostatnio nabyty przeze mnie misiek nazywa sie hipolit kwas;D przecudny hipciooo;) Bastuś tez jest szalenie przystojny;D Pozdr.;) ;*
30 maja 2005
oooo :) jakiż on słodziutki :D ! Zawsze marzyłam i chciałam mieć takiego duuuzego misia...ah moze kiedys jeszcze bede miec! Nom, ale Bartuś bossski jest;).
:*! Pozdrawiam:)
30 maja 2005
o ja nie moge :) Ale wiesz ze u mnie jakies misie pluszowe czy inne pieski tez zawsze mialy sie lepiej od lalek? No bo w koncu maja swoje pluszowe serduszka :)
Kumcia
29 maja 2005
Jaki slodki!!! ojojoj:)
28 maja 2005
Ja również od najmłodszych lat wolałam maskotki (chociaż bawiłam się lalkami z kuzynem, hehe). Dziś niestety żadnej z tych zabawek nie posiadam i zastanawiam się co się z nimi stało... Wydaje mi się, że po przeprowadzce (8 lat temu) wszystkie moje maskotki zostały u babci.. Ale tego nie wiem...

Ładny ten Twój Bastuś :) Pozdrawiam ;***
27 maja 2005
zgadzam się z InnaM;D
27 maja 2005
Chcę zdjęcie Bastusia:D
kaisa
26 maja 2005
a Ty sie cieszyc, co do tego nie mam watpliwosci;)
kaisaa.blog.pl
26 maja 2005
ewelinko,wrocilas?:) ahh, to piekne,ze kochasz chodz wiem..czasem nie jest latwo. ale nikt nie obiecywal, ze bedzie rozowo. trzeba dawac sobie rade i cieszyc sie z tego co sie ma. pzdr!;*
aquila
26 maja 2005
ja tez nie lubie chodzic na zakupy:(( bleee ale coz, czasem trzeba.

Dodaj komentarz