Błaganie


Autor: linka-1
30 stycznia 2005, 22:39

 

Troska o drugiego człowieka

wiąże mnie i wyrywa z ciasnoty egoizmu.

Jest niezbędna, żeby nie oszaleć

od kręcenia się wyłącznie wokół własnej osoby.

Troski nie wolno odrzucić,

nawet jeżeli zakłóca spokój

i przeszkadza w wygodnym życiu.

 

Może nawet to dobrze,

że ktoś zakłóci mój spokój,

że serdeczność wobec innych

czasem zaboli, przyjdzie z trudem.

Może to dobrze, że czasem ciążą mi troski,

o których nikomu nie można powiedzieć.

 

Troska to owoc prawdziwej miłości.

Może zaboleć, ale w końcu przyniesie

najlepszy z darów.

Da życie, wniesie w nie

kolory i niecodzienne chwile,

bezgranicznie głęboką wdzięczność.

Będzie jak przedsionek nieoczekiwanego raju.

 

[Phil Bosmans]

 

 

Troska... Troska o innych, a dopiero później o siebie samą. Taka byłam w dzieciństwie, a nawet jeszcze całkiem niedawno. Dopiero później nauczyłam się poświęcać więcej uwagi samej sobie i własnym pragnieniom. To było coś, czego musiałam się nauczyć. Egoistyczna nie byłam nigdy... Wychowanie moich rodziców i wrażliwość, której nauczyłam się chyba dzięki książkom, zrobiły swoje. A może po prostu taka byłam... Od najmłodszych lat z łatwością wyczuwałam potrzeby innych i starłam się im w miarę możliwości pomagać.

Czasami przeradzało się to w uszczęśliwianie ludzi własnym kosztem. A przecież ja też chciałam być szczęśliwa... Aż w końcu pomyślałam sobie, dosyć tego.

 

A obecnie? Obecnie troska o najbliższych spędza mi czasami sen z powiek...

Kładę się do łóżka i rozmyślam o wszystkim... Przypominam sobie różne nieszczęścia, wypadki i tragedie, o których codziennie donoszą radio, telewizja, prasa. Od których aż suę roi w różnych filmach... To wszystko wywiera ogromny wpływ na moją psychikę.

Budzę się z jakiegoś koszmaru i zdaję sobie sprawę, że płaczę...

Nie potrafię się otrząsnąć i odsunąć od siebie myśli, co by było, gdyby coś takiego przytrafiło się mnie lub moim bliskim.

 

Wdzięczność? To przecież nie o to chodzi. Nie oczekuję od nikogo podziękowań...

Troszczę się o nich dlatego, że ich kocham, że są dla mnie bardzo ważni... Najważniejsi.

I jeszcze to, że życie bez nich nie byłoby już takie samo... Nie mogę go sobie nawet wyobrazić... Nie chcę!

Proszę Was... obiecajcie, że mnie nie opuścicie... Że nie odejdziecie, dopóki nie będę na to gotowa...! A czy kiedykolwiek będę...?

Błagam Cię, Panie Boże... Wiesz dobrze o co, prawda? W końcu modlę się o to za każdym razem, kiedy zwracam się do Ciebie z podziękowaniem lub prośbą. Rozpaczliwie błagam, bo w tym wypadku nie mogę zrobić nic więcej...

Przedsionek nieoczekiwanego raju?

Chyba czegoś tu nie rozumiem...

 

kaisa
01 lutego 2005
czasem potrzeba troche zdrowego egoizmu.
Kumcia
31 stycznia 2005
...[naprawde nie mam pojecia co napisac]
Dafne
31 stycznia 2005
oby Twoje blagania zostaly wysluchane... wierze ze tak bedzie, bo z cala pewnoscia na to zaslugujesz... ale nie mysl pesymistycznie, to strasznie doluje... zawsze trzeba wierzyc ze bedzie okay..!! bo tak bedzie... jestem pewna, ze wszystko co zle i przykre w koncu doprowadzi nas do szczescia... bo musimy nabrac sil wzmocnic sie i przebrnac przez wiele trudnosci, by potem docenic to, co dobre...;) 3maj sie kochana i troszcz sie dalej o innych:) ale dbaj tez o siebie... bo pamietaj ze nie kazdy jest taki jak Ty...:/ niektorzy mysla o sobie i tylko o sobie... i dla siebie sa w stanie zrobic wszystko... wiec uwazaj na nich... sciskam i tule... buziaki:*:*:*:*:*
31 stycznia 2005
spox blog;-P

Dodaj komentarz