Obsesji ciąg dalszy ;)


Autor: linka-1
26 czerwca 2004, 23:14

Ja to jednak jestem ja i w związku z tym... przeżywam wszystko dwa razy bardziej niż normalny człowiek, prawdopodobnie bardziej niż powinnam, ale też wszelkie takie dołki stosunkowo szybko mi przechodzą. I chwała Bogu... Jest już zdecydowanie lepiej, a nawet zaryzykuję stwierdzenie, że całkiem dobrze :). A to wszystko zasługa mojego Słoneczka i... rudych wiewiórek. Mam wielką słabość do tego pierwszego i coraz większą do tych wymienionych na drugim miejscu :P. To już chyba jakaś obsesja ;).

W każdym razie znowu zaopatrzyliśmy się w łuskane orzechy włoskie i powędrowaliśmy do parku... A tam nie tylko zatrzęsienie wiewiórek, ale także ludzi je karmiących. Nic dziwnego - w końcu dzień wolny, ciepłe, słoneczne sobotnie popołudnie... Ale nie powiem, żebym była zbytnio zadowolona. Tym razem wiewiórki okazały się bardziej tchórzliwe niż ostatnio. A może po prostu nie były takie wygłodniałe... W każdym razie przez długi czas próbowaliśmy je bezskutecznie przekonać do tego, żeby zbliżyły się do nas i wzięły orzecha prosto z ręki. W pewnym momencie zaczęłam się już niecierpliwić i wyzywać rudzielce różnymi wymyślnymi epitetami (w stylu ruda cholera, rude draństwo, skubaństwo itd. :P). W końcu posłałam owe przecudowne stworzonka do diabła, a kiedy się oddaliły (jak na moje życzenie), parsknęłam śmiechem... Ja to mam siłę perswazji ;). Poza tym nie mogłam się pohamować, kiedy mój ukochany facet nęcił i kusił maleństwa orzechem, wymachując przy tym ręką i swoim śmiechem chyba je odstraszałam, czego Kochanie nie mogło mi wybaczyć ;) . Wierzcie mi, chciałam się uspokoić, ale nie mogłam :). Jak wspaniale było znowu zaśmiać się w głos :).

W końcu jednak jakaś wiewióreczka zdobyła się na to, żeby do mnie podejść, a kiedy ja się cieszyłam, ona obwąchała proponowanego jej przeze mnie orzecha i... uciekła. Cóż za bezczelne zachowanie :P. Rozwydrzyły się skubane :>. W tym momencie zdecydowałam, że choćbym miała spędzić całą noc w parku nie odejdę, dopóki jakaś ruda nie pozwoli mi się nakarmić z ręki. I chyba ktoś czuwający nade mną z góry postanowił do tego nie dopuścić, bo następne kuszenie odniosło skutek ;]. Hurra!! Ja po prostu kocham te stworzonka :).

Myślcie sobie, co chcecie, nic mnie to nie obchodzi. Ta ruda kitka, te czarne ślepka, ten biały brzuszek i uszka, które wyglądają jak nadgryzione pośrodku ze sterczącymi na nich dłuższymi włoskami z futerka :)... Aaach :).

W końcu jednak zdecydowaliśmy, że wystarczy tego dobrego i usiedliśmy na ławce. Zanim się na niej ulokowaliśmy, Sebastian powiedział, że może jakaś wiewiórka do nas przyjdzie. Zaśmiałam się i dodałam na żarty, że może jeszcze wskoczy nam na ławkę... I wyobraźcie sobie, ze w niedługi czas po tym pojawiła się na horyzoncie ruda. Moje Kochanie zaczęło rzucać drobinkami pokruszonego orzecha, co miałam mu za złe, bo tym sposobem wiewiórka zjadała to, co znalazła po drodze, zamiast do nas podejść. Jednak po chwili kilkoma skokami rudzielec zbliżył się do nas na odległość ręki. Wyciągnęłam do niego dłoń z orzechem, a on go delikatnie chwycił i zaczął zajadać w pobliżu naszej ławki. Widać było, że nie traktuje nas jako zagrożenia i że wyklucza możliwość ataku z naszej strony. W pewnym momencie wiewiórka siedziała mi już prawie na bucie :]. Patrzyłam na nią i rozpływałam się – cóż za urocze stworzonko. Rozbawiła mnie jej kitka, która była jakaś taka przerzedzona. Jeszcze kilkakrotnie wiewiórka brała orzecha z mojej ręki. Kiedy jednak spostrzegła inną wiewiórkę, pognała na drzewo i już nie wróciła. Ale później w jej miejsce pojawiła się druga... Tym razem orzechem poczęstował ją Seba, który przy tym tak się pochylił, że bałam się, żeby nie spaść z jego kolan prosto na tę wiewiórkę. Kiedy wyraziłam swoje obawy, moje Słonko stwierdziło, że wtedy przynajmniej jej dotknę... Nie możecie sobie wyobrazić, jak mnie to rozbawiło. Przecież gdybym naprawdę spadła z jego kolan, przygniotłabym biedactwo :P. Tymczasem zwierzątko, nieświadome grożącego mu niebezpieczeństwa ;), tak jak poprzedniczka nie czuło żadnych obaw i konsumowało otrzymany przysmak, odwrócone do nas plecami. Nakarmione zostało kilkakrotnie, zanim zdecydowało się pokicać dalej.

Dzisiaj byliśmy świadkiem jeszcze dotąd nieznanego nam zachowania rudej kitki. Któraś tam z rzędu wdrapała się na drzewo i zaczęła przy tym wydawać dziwne, trudne do zdefiniowania odgłosy. Zastanawiałam się, o co chodzi, co ta wiewiórka takiego robi i jaka może być przyczyna... A Sebastian wypalił z tekstem, że może ona nie mogła czegoś przełknąć i zaczęła się dusić.

Pewnie ryknęłabym śmiechem na cały park, gdyby nie to, że w tym momencie po raz kolejny doszłam do wniosku, że uwielbiam tego człowieka. Jego teksty potrafią mnie czasami rozbawić niemal do łez :). Jesteś cudowny, Kochanie :*. Dziękuję Ci za wszystko... A przede wszystkim za ten dzisiejszy dzień i za poprawienie mi humoru :). Nie wyobrażam sobie nikogo innego na Twoim miejscu... Nikt nigdy go nie zajmie! Baa... Co więcej ;) nie wyobrażam sobie nawet takiego karmienia wiewiórek z nikim innym :D.

Uśmiech znowu zagościł na mojej twarzy i nie zamierzam pozwolić mu tak łatwo z niej zniknąć :).

30 czerwca 2004
Widac ze notka jest pisana z wielkim entuzjazmem i ogromną radoscia:) a ja poraz kolejny doszlam do wniosku ze wy jestescie do siebie stworzeni:) Pozdrowionka moja ty Linciu kochana:* :)
*KiNiA*
29 czerwca 2004
Każdy ma jakiegoś bzika, i Wy macie swojego i chociaż ja nie rozumiem co może być niezwykłego w karmieniu wiewiórek to zazdroszczę Ci, bo to takie fajne, że masz kogoś z kim tak dobrze się rozumiesz i kto tak jak TY lubi robić różne dziwne rzeczy :)
29 czerwca 2004
nie ma to jak wiewiórki i jeże :)) u nas w ogrodzie będzie ich dużo prawda słonko ?:) całe multum... i każde zwierzątko jakoś nazwiemy :)... oj takie fajne stworzonka... chociaż jest jedno stworzonko co bije wszystkie inne na głowe :)... a tym stworzenkiem jesteś Ty kochanie :)... moja Ty myszko ukochana.. calus z ;P.. ;)... jestem poprostu szczęśliwy :)) TBBKC :)) -=Buszmen=-
28 czerwca 2004
heh jestes od nich faktycznie uzalezniona;)...ale takie \'uzaleznienie\' wacale nie jest zle...a wrecz przeciwnie..dzieki pasji do tych zwierzatek troche sie o nich dowiesz-a kto wie?moze kiedys te informacje ci sie przydadza?:>...a tak w ogole to naprawde trudno im sie oprzec:>:P..pozdrawiam
*linka*
28 czerwca 2004
Och Adrianku dziękuję :)!! Te zdjęcia są prześliczne :)!! I tylko sie upewniam w twierdzeniu, że te stworzonka są cudowne. Po prostu się w nich zakochałam :P.
Adrian
28 czerwca 2004
Mail wysłany :)
28 czerwca 2004
tak się składa, że nie tylko Ty przeżywasz wszystko dwa razy gorzej i intensywniej niż inni, ja potrafię tak bardzo wszystko wyolbrzymić, że MASAKRA.. aż to się staje męczące dla siebie samej.. ratuja Cie wiewiórki (mnie moje małe kici - ma dopiero niecałe 2 tyg. :) i Twoj skarb :] słodko spędzacie razem chwile i jest Wam ze sobą dobrze.. przynajmniej Wam sie jakoś układa :] komuś musi się układać
28 czerwca 2004
widze ze miło i zabawinie spędzacie razem czas ... i zycze aby tez usmiech został na długo :*
28 czerwca 2004
uśmiechaj się usmiechaj!
aquila
28 czerwca 2004
i prawidlowo. usmiechaj sie ile tylko mozna, w koncu smiech to zdrowie.
shelby-lane
28 czerwca 2004
aaaaaaaa wiewiorki...kocham wiewiorki, to jest takie male, rude fajne...cudowne zwierzatko no i co najwazniejsze obcowanie z nimi przy polaczeniu tego z randka z ukochanym wychodzi w efekcie mega szczescie, i nie dziwie sie ze tobie poprawilo to humor, licze ze juz taki u ciebie zagosci na czas blizej nieokreslony dluzszy :P
kaisa;]
28 czerwca 2004
....:) tez mam wrazenie ze czuje podwojnie;]
jA.maRzYcieLka..!!
27 czerwca 2004
a nom posiadam....:) 693284896...:) prosze..:) a ty mozesz podac swoja... :) bo pewnie masz..:) papatki:*
jA.maRzYcieLka..!!
27 czerwca 2004
prosilas o numerek do Marysi... a wiec podaje... 505868529...:) prosze bardzo...:*
*linka*
27 czerwca 2004
Pewnie, że Cię pamiętam, Adrianku i zapomnieć nie zdołam :). Jestem pod wrażeniem - nie przypuszczałabym, że tak regularnie bywasz na moim blogu :). Muszę przyznać, że bardzo mnie to cieszy :). Ok, wbiję sobie do głowy - nie Kermit, a Terkkis :P. Postaram się więcej nie pomylić, ale cóż robi moc przywiązania ;D. Strasznie szybko masz te egzaminy na studia, ale może to i lepiej. Szybciej będziesz miał wszystko z głowy... Na pewno będę trzymała kciuki. Jestem przekonana, że sobie poradzisz :). Tylko ciekawa jestem, na jaki kierunek pragniesz się dostać :). Z wysyłaniem zdjęć nie musisz się spieszyć!! Przecież mógłbyś się nawet na to nie zgodzić - to żaden przymus. Ale jest inaczej i już na samą myśl skaczę z radości :P. Poczekam tyle, ile będzie trzeba! Co do filmiku, nie miałabym nic przeciwko... Tylko jak coś, to prześlij to proszę na adres lina85@op.pl (ta skrzynka jest chyba najmniej zapchana :P). Pozdrawiam Cię serdecznie :).

Dodaj komentarz