Ojciec też jest człowiekiem ;)


Autor: linka-1
21 marca 2004, 22:12

       Człowiek docenia to, co ma albo dopiero wtedy, kiedy to utraci, albo wtedy, kiedy ktoś uświadomi mu, jak bardzo powinien być za to wdzięczny losowi...

I właśnie ta druga ewentualność zaistniała w moim przypadku. Dzięki kilku osobom i znajomości ich losów uświadomiłam sobie, jak bardzo niemądrze się zachowywałam...

       Z moją mamą na ogół żyję w zgodzie i naprawdę świetnie się rozumiemy. Wiem, że zawsze mogę na nią liczyć, i że będzie mi próbowała pomóc, jeżeli zwrócę się do niej z jakimś problemem, prośbą o radę itd. O swojej siostrze nie będę wspominała, bo musiałabym poświęcić sporo miejsca, żeby oddać całą tę skomplikowaną sytuację i jak najwierniej odzwierciedlić panujące między nami stosunki. A nie taki jest cel tej notki... Chcę ją poświęcić mojemu ojcu...

       Wiele mogłabym mu zarzucić – czepia się o drobnostki, cały czas marudzi i narzeka, zawsze znajdzie się coś, co mu nie odpowiada i co może skrytykować... Potrafi mnie doprowadzić do szału, wywołać u mnie niemal załamanie nerwowe i sprawić, że wygaduję w myśli jak najgorsze rzeczy na jego temat i klnę jak szewc (ale tylko w myśli :D)... Bardzo często wybuchają jakieś sprzeczki i nieporozumienia, nie tylko między nim i mną, ale także między nim, a moją mamą czy siostrą. I chociaż czasami różne myśli przebiegały mi przez głowę i momentami myślałam o tym, jak byłoby fajnie, gdyby wyniósł się z domu, to teraz wiem, że tak naprawdę za to wszystko powinnam być wdzięczna... Za to, że on po prostu jest. Bo przecież jakby nie było, jest nie tylko denerwujący, nieznośny, ale też potrafi być kochany... Bo oprócz tego, że wyładowuje swoją złość i frustracje w domu, przejmuje się, kiedy coś mi dolega, potrafi okazać swoją troskę i uczucia... Owszem, jego słowa i zachowanie czasami powodują, że mam ochotę rzucić się na niego z pięściami, przeklnąć czy zrobić mu krzywdę, ale przecież tak naprawdę gdyby nagle miało go zabraknąć, zatęskniłabym za tym wszystkim i wszystko bym oddała, żeby móc cofnąć czas i sprawić, by pojawił się w moim życiu... by znowu zaczął marudzić, czepiać się i podnosić głos...

       A przecież tyle jest rodzin rozbitych, tyle dzieci wychowuje się bez ojca, tyle zostało porzuconych, osieroconych... Rozstania, rozwody, rozłąki... Niektórzy oddaliby wiele, żeby móc powiedzieć do kogoś „tato”... Tyle tylko, że niestety nie mogą – z różnych przyczyn...

A ja potrafiłam tylko narzekać i nie rozumiałam tego, jak bardzo powinnam się czuć szczęśliwa, że mam dom, prawdziwą rodzinę... Wiadomo, że ludzie często nie potrafią się porozumieć w różnych kwestiach, że kłócą się – czasami z bardzo błahego powodu... I właśnie zrozumiałam coś ważnego, a mianowicie, że OJCIEC TEŻ JEST CZŁOWIEKIEM. To brzmi wręcz idiotycznie, bo przecież jest oczywiste... Ale ja jakoś do tej pory w moim ojcu widziałam raczej pewnego rodzaju wroga... Kiedy się wściekał, krzyczał i miotał nie patrzyłam na niego jak na człowieka, ale jak na jakiegoś stwora, który znowu nie daje mi spokoju i wyprowadza mnie z równowagi... A przecież zdarza się, że sama zachowuję się podobnie... A skoro ja mam do tego prawo, to on także... Każdy człowiek bywa zły, niezadowolony, rozgoryczony, zawiedziony, zdenerwowany... I każdy w takim momencie zachowuje się inaczej i inaczej z tym sobie radzi... Lub też nie radzi... Tak to już jest, że czasami wyładowujemy się na innych...

     Teraz, kiedy uświadomiłam sobie, że powinnam się cieszyć z powodu tego, że mam ojca – ojca, który denerwuje, rozśmiesza, okazuje swoją troskę i złość, postaram się być bardziej wyrozumiała... Nie ma ojców idealnych, bo każdy jest tylko człowiekiem... A każdy człowiek ma swoje wady, chwile słabości itd... I chociaż gdybym mogła, prawdopodobnie wiele chciałabym u swojego ojca zmienić, to jednak cieszę się, że go mam... I pewnie nawet go kocham :).

Nikt_ważny
23 marca 2004
Ja swojego ojca człowiekiem nazwać nie mogę. Fakt, że moja mama od Niego odeszła, ale dla dobra nas wszystkich tzn swojego, mojego i moich sióstr. Na dodatek musiała jeszcze spłacić jego wszystkie długi. Na początku nie wiedziałam dlaczego się rozstają, ale pamiętam, że nawet wtedy nie płakałam. Nie czekałam aż on przyjedzie(i tak nigdy nie przyjechał)... Był i jest dla mnie obojętny. Zostawił nas dla jakiejś 'baby'.
Gdy nie dawno byłam u babci, on też tam był. Gadaliśmy i w ogóle.. Nagle patrzę, a jego nie ma. Nawet się z nami nie pożegnał.
Nie interesuje się nami w ogóle. Alimentów nie płaci. Mojej mamie z ledwością starcza pieniędzy na nasze utrzymanie.
Kończę to wyżalanie się.. I mogę powiedzieć, że mój ojciec NIE JEST CZŁOWIEKIEM.
22 marca 2004
Ty mi kochanie lepiej nic nie mów o swojej mamie, bo wpadnę w panikę ;). I dziękuję Ci bardzo za tego śpiewającego ptaszka... Za każdym razem, kiedy na niego patrzę i go słucham, śmieję sie do rozpuku :). Nie mogłam przeboleć, że strona, na której ja go kiedyś znalazłam, już nie funkcjonuje :>. Cieszę się, że ostatnio zaczęło Ci się jakoś układać, Shelby... Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Oj, Justysiu, któż by się przejmował nie do końca poprawnie zbudowanymi zdaniami - najważniejszy jest sens wypowiedzi :). Tak... bardzo często narzekamy i marudzimy, a tak naprawdę nie wyobrażamy sobie bez pewnych osób i codziennych sytuacji naszego życia... Kiniu - Ty czubkiem? Daj spokój - każdemu zdarzy się czasami walnąć jakąś gafę i napisać lub powiedzieć coś, co nie jest poprawne i jakby nie po polsku :). Najgorsze, że sama coraz częściej się na tym łapię... Akurat przed maturą :>. Wychowywać rodziców, powiadasz, Radek :>? No brzmi całkiem sensown
*KiNiA*
22 marca 2004
no nie?, czasami się jest ślepym na różne sprawy i dopiero jak ktoś inny zmusi nas do spojrzenia z innej strony to dostrzega się nie tylko czubek swojego nosa i swoich problemów (czubek swoich problemów, ale dałam sama jestem czubek ;) Ojciec też człowiek! - pomyśl o tym jak Ci kiedyś popsuje szyki, nie pozwoli wyjść itp... heh :)
Kumcia
22 marca 2004
hahah zobaczylam tego ptaszka!! Nie moge!! hahah fajny :)
Kumcia
22 marca 2004
No Ojeciec tez czlowiek!! :)
ciotka_dobra_rada
22 marca 2004
Oj dawno mnie tu nie bylo hehe....Hm Twoj ojciec jest z koleji bardzo podobny do mojej matki.... Ale wiesz, co ja bym bez tej matki zrobila......?
22 marca 2004
oj to widze że mamy baaardzo podobnych ojcow..ja mam tak samo..czasami trace cierpliwość i nerwy mnie zawodzą(wtedy powinni mnie izolować bo mam ochote wygarnąć mu wszystkie smutki i niekoniecznie na tym tylko poprzestać)ale wiesz co..kiedyś miałam(delikatnie mowiąc)dziwny sen...otoż w tym śnie moj tata umarł w jakimś wypadku..pamiętam że gdy się obudziłam to miałam oczy zalane łzami chociać przed zasnieciem byłam strasznie na niego wkurzona...to mi uświadomiło jak smutno i źle by mi było bez niego..wtedy to nawet zapomina się o całym zrzędzeniu,wyżywaniu się i czepianiu o byle co..Oczywiście pozniej o tym zapomniałam i nadal w chwilach złości mam go serdecznie dość ale to co mi sie przyśniło i moj bol z tym związany uświadamia mi że tak naprawde chociaż czasami czuje do niego nienawiść togdyby go zabrakło było by mi bardzo źle bez niego..:]..(z gory przepraszam za wszelkie błędy i źle zbudowane zdania..:)
Shelby
22 marca 2004
W stosunkach z moim ojcem przez swoje 19’o letnie życie przechodziłam różne etapy....do 10 roku życia to był mój idol, facet nie do zdarcia, mądrość świata, czułam, że mnie kocha, spędzał ze mną mnóstwo czasu pomimo, że pracował, zabierał mnie ze sobą do roboty, mieliśmy mnóstwo swoich spraw i zawsze czułam tą ojcowską miłość, potem wszystko się zmieniło, doszło do momentu w którym wykrzyczałam mu prosto w twarz, że nie jest moim ojcem, że go nienawidzę, że niszczy naszą rodzinę, a głęboko w sercu tłumiłam to przerażające uczucie żalu, pretensji, pustki i czułości dla niego pytając –dlaczego tak jesteś, dlaczego się zmieniłeś, dlaczego nie możesz być moim przyjacielem tak jak było zawsze????? Z czasem stłumiłam te uczucia w sobie tak, że przez lata nie miały prawa głosu, a przykryła je szczelnie obojętność wobec niego, jednak czasami miewałam chwile słabości, zwłaszcza wtedy jak moi rodzice się kłócili ,a potem potrafili pogo
radek
22 marca 2004
No, no niezłe ziółko z tego Twojego tatuśka :-D, staruszków trza se wychować i już bo jak nie to na głowe wejdą, ba a nawet na kompa też sie nie zawachają :-PbPbPb Pozdrawiam.
21 marca 2004
pięknie powiedziane kochanie :)... ja też często uważam że mój tataszek jest z innego świata... wsumie tak wygląda i zachowuje się --> widziałaś , więc możesz tylko się ze mną zgodzić :]... no cóż... on też ma swoje dziwactwa... już przestał mówić... jak coś mu nie pasuje to krzyczy... a to tylko budzi agresję... nie tylko moją ale nawet i mamy :]... wqrza się czasami o byle co... ehh pamiętam te buty co się o nie tak kłucił ze mną... oczywiście on też bywa zabawny... no i te jego teksty czasami mogą powalić z nóg... jak ktoś do mnie dzwoni to można usłyszeć:... "Sebek!!... Telefon do ciebie! :D"... oto i mój tata w skrócie :D... spokos :]... chciałbym jeszcze zauważyć jedną rzecz... za kilkanaście lat... to my będziemy rodzicielami... i ciekawie co będzie o nas myślał nasz bachorek :]... niom... ale nie zbaczajmy z tematu... na rodzicielstwo jeszcze jest dużo czasu... ciekawe tylko ile pozostało... bo moja mama już chce mnie swatać :D... prawda kochanie

Dodaj komentarz