Ciężko...


Autor: linka-1
03 lutego 2007, 18:48

Ciężko… Ciężko mi z samą sobą… Trudno jest wytrzymać z kimś, kogo się nienawidzi… A ja czasami nie znoszę samej siebie. Niestety zostałam skazana na siebie… dożywotnio. Każdy normalny człowiek robi wszystko, żeby uniknąć cierpienia i zmartwień… Ja sama je sobie zadaję. Wyrzuty sumienia, pretensje do samej siebie… Nie mogę się z tym uporać. Okazuje się, że sama dla siebie jestem najsurowszym sędzią. W takich chwilach nie jestem w stanie siebie polubić i wybaczyć samej sobie… Kiedy zdarzy mi się zranić najbliższą mi osobę, postrzegam się najgorzej, jak to tylko możliwe. W niepamięć odchodzą wszystkie dobre chwile i to, co ten ktoś może mi zawdzięczać. Liczy się tylko zło, które wyrządzam. A to mnie z kolei załamuje… Czasem bywam przewrażliwiona na jakimś punkcie, ale chyba najbardziej na punkcie własnych przewinień i potknięć. Nagle urastają one do ogromnych rozmiarów i przyćmiewają absolutnie wszystko. Wiem, powinnam to zmienić. Krzysiek już któryś raz powtarza, że powinnam zawsze patrzeć na całokształt, bo wobec niego te nieporozumienia i smutki są niczym. Może ma rację, ale… ja tak nie potrafię.

Niekiedy pozwalam, by opadły mnie wątpliwości, których tak naprawdę mieć nie powinnam. Ale to jest silniejsze ode mnie… Tak niewiele potrzeba, żeby mnie urazić czy zranić… Czasem jedno nieszczęśliwe zdanie potrafi zetrzeć uśmiech z mojej twarzy i spowodować, że w oczach pojawiają się łzy. Ból sprawia, że zamykam się w sobie i porozumienie się ze mną staje się niemalże niemożliwe. A przecież gdybym chciała powiedzieć, co mnie tak zraniło, o wiele szybciej udałoby się wyjaśnić nieporozumienie.

 

Zbyt wiele osób mnie przecenia… Ja nigdy nie postrzegałam samej siebie tak pozytywnie i nie ma szans, żeby to zmienić… Jedyne, czego się z całą pewnością wyprzeć nie mogę, czyli dobre serce i wrażliwość, nie przeszkadzają jednakże w niczym temu, żebym czasem bywała okrutna. A to się zdarza – kiedy nie przyjmuję do wiadomości tego, co ktoś do mnie mówi i pozostaję nieugięta na czyjeś prośby, błagania czy wyjaśnienia. Największa rozpacz nie jest w stanie przez jakiś czas zmiękczyć mojego serca… Zupełnie jakbym celowo pozwalała się przez chwilę komuś pomęczyć – w akcie zemsty? Przecież wiem, że nie potrafiłabym tego tak zostawić i odejść, pozostawiając kogoś pogrążonego w rozpaczy, smutku czy łzach… A jednak nim do głosu dojdzie moje serce, mija trochę czasu, który komuś wydaje się pewnie wiecznością…

Tak to wszystko wygląda, a świadomość, że dla wielu osób niezmiennie jestem uosobieniem dobroci, łagodności i doskonałości, dodatkowo pogłębia moje przygnębienie i powoduje, że jeszcze bardziej nienawidzę samej siebie, kiedy ktoś przeze mnie cierpi…

 

Po każdym takim przejściu próbuję wybaczyć samej sobie i na nowo nabrać do siebie zaufania, szacunku i sympatii… Ale jest to niezwykle żmudny proces i tak naprawdę zawsze w jakiejś części skazany na niepowodzenie. O wiele łatwiej przychodzi mi wybaczenie innym. Na duchu podnosi mnie jedynie fakt, że inni puszczają to w niepamięć i nie przywiązują do tego takiej wagi, jak ja sama. Czasem zastanawiam się tylko, czy to możliwe, żeby wszystko, co złego się dzieje, było z mojej winy. Bo nie obarczam nią nikogo innego, jak tylko siebie… Może gdybym nie była tak przewrażliwiona…

Ale jest jeszcze on :* :* :*.

Aga
06 lutego 2007
Linko, odpowiadając na Twoje słowa.. Chciałabym zgodzić się z Tobą w kwestii tego, że przecież nie można tak naprawdę ukazać całej siebie poprzez kilka słów, nie można poprzez kilka wypowiedzi odkryć całej siebie.. Chociaż.. To możliwe jest tylko w książkach, tych dobrych..;)) Pozdrawiam:)
Justys
04 lutego 2007
Ten chlopak z Toba na zdjeciach to K.????wiesz Ewelinko nie katuj sama sie siebie,nikt nie jest idealny..wynagrodz wyrzadzona krzywde..aaa w ogole kazdy ma dni gorsze iii nie tylko nie uda Ci sie non stop mila dla wszystkich!! Tuuulee!! Kumcia
anyszka --> *linka*
04 lutego 2007
W odpowiedzi na komt mojego bloga - dziekuje za docenienie moich wynaturzeń :) Ułożyć odpowiednie słowa w odpowiedniej kolejności nie jest trudno. Trudno jest napisać coś co nie będzie patetycznie idiotyczno bylejakie. Dla mnie. Dla kogos innego może być wlaśnie takie. Ale ważne by móc spokojnie patrzeć w oczy tej osobie w lustrze.
*linka* --> kruk
04 lutego 2007
Każdy ma prawo do własnego zdania i wyciągania różnych wniosków. Przyjmuję do wiadomości to, co twierdzisz. Pozdrawiam :).
Malena
04 lutego 2007
o jejq... wariatka z Ciebie! jestes mocno negatywnie nastawiona do wlasnej osoby... a juz sama ta notka pokazala ze w gruncie jestes wspaniala osoba... oj gluptas z Ciebie... nie wazne ile cierpien zadal;as... ale wazne ze o nich pamietasz i zle Ci z tym....
Malena
04 lutego 2007
egoisc\\tka to jestem ja
04 lutego 2007
fajnie ze potrafisz byc krytyczna w stosunku do samej siebie, ale bez przesady. Postaraj sie jakos nad tym popracowac :)
kruk
04 lutego 2007
Sorry, być może się mylę, po przeczytaniu większej ilości Twych notek ewidentnie wynika że pomimo iż dostrzegasz ból innych (i chwała Ci za to) to stawiasz na piedestale Twoje cierpienie a nie innych. Zgadzam sie z Aga - użalając się nad kimś innym użalasz się tak naprawdę nad sobą, bynajmniej takie odczucia są po czytaniu tego co tutaj piszesz.
04 lutego 2007
hmmm... chyba jednak nie potrafię skomentować notki tak, jak bym chciała...
anyszka.blog.pl
04 lutego 2007
Czy to aby nie nadwrazliwosc... Nadwrażliwość to bilet w jedną stronę stąd... Tak naprawdę żyje się dla kilku wzruszeń. Wiecej zdrowego egoizmu nie zaszkodzi :)
*linka* --> Aga
03 lutego 2007
Aga
03 lutego 2007
Linko, zgadzam się z tym, że postepujesz troszkę w sposób egoistyczny.. Użalasz się wiecznie nad sobą, zapominając tak naprawdę o tym jaką krzywdę wyrządziłaś innym, postępowaniem, które staję się powodem Twoich rozterek.. Postępuj po prostu tak żeby nie żałować.. Żyj dalej, a nie roztrząsasz przeszłość.. Krzywdzisz siebie, Krzysia.. Czytam od jakiegoś czasu Twojego bloga.. Podoba mi się;) Ale Ty pewnie już mnie nie lubisz za opinię, którą umieściłam.. A może i nie.. Pozdrawiam
Dotyk_Anioła
03 lutego 2007
Ja też tak czasem mam... Kiedy jest cudownie potrafię się rozpłakac, bo nagle najdzie mnie myśl, że mogę go stracić... Czasem zadręczam sie, że znajdzie jakiś lepszy model... A wiem, że takie moje głupie gadanie sprawia mu ból... Masz jego Ewelinko i to jest najważniejsze... To, że jest... Nawet w tych zlych chwilach, przytuli, otrze łzy, będziesz mogla połozyć główkę na jego silnym ramieniu, a on zamknie Cię w swoich ramionach - bezpieczną...
kruk
03 lutego 2007
Pewnie nie zdajesz sobie sprawy z tego że to o czym piszesz świadczy o Twoim EGOIŹMIE. Nie odbierz tego źle, to nie jest egoizmi prymitywny jaki przychodzi na myśl wraz z tym słowem. Ale myślisz tylko o sobie myśląc o innych, i o tym że jest Ci źle dlatego że innym jest źle. Najbardziej cierpisz na tym Ty sama.
InnaM --> w odpowiedzi na koment
03 lutego 2007
Ewelinko, za co miałabym się na Ciebie obrazić?:) W ogóle po czym wnosisz taką opinię?:) Czy byłam w jakiś sposób nieprzyjemna dla Ciebie? Jeśli tak, to wybacz :) Samą notkę skomentuję niedługo :>

Dodaj komentarz