Niebo na ziemi...


Autor: linka-1
23 kwietnia 2004, 20:15

Do nieba nie chodzę,

Bo jest mi nie po drodze -

Teraz jestem tu.

Co ma być, to będzie,

Niebo znajdę wszędzie -

Gdy zabraknie tchu…

 

 

Jakby na to nie spojrzeć, do nieba rzeczywiście mi nie po drodze… Ale znalazłam jego namiastkę tutaj, na ziemi. I coś takiego było mi potrzebne… Teraz łatwiej sobie radzę z wszelkimi przeciwnościami losu i zdecydowanie szybciej poprawia mi się humor po każdym jego nagłym zaniku. Nauczyłam się cieszyć z drobnostek i uśmiech praktycznie nie schodzi z mojej twarzy. Czasami, kiedy zastanawiam się nad tym, jakie będzie nasze życie po śmierci (bo ja w nie zdecydowanie wierzę), dochodzę do wniosku, że na pewno będę tęskniła za tym wszystkim, co pozostawię na tym naszym ziemskim „padole łez”. Bo jedno jest pewne – nic już nie będzie takie samo… A ja tak nie chcę. Nie wyobrażam sobie mojego życia bez tych wszystkich bliskich mojemu sercu ludzi i rzeczy, z którymi wiąże się tyle moich wspomnień… Być może w tym przyszłym życiu to, co teraz wydaje się nam istotne, nie będzie miało żadnego znaczenia… Tak trudno się pogodzić ze świadomością, że kiedyś trzeba będzie zostawić to wszystko… Czy wtedy zapomnimy o chwilach - (bo w obliczu całej wieczności rzeczywiście będą to tylko chwile) – i tych smutnych i przykrych, jak także wesołych i szczęśliwych, naszego obecnego istnienia? Tyle pytań, a praktycznie żadnych odpowiedzi… No cóż, o wszystkim przekonamy się w odpowiednim czasie… A póki co należy starać się jak najlepiej wykorzystywać dane nam życie i każdą jego minutę. Właśnie staram się to robić… Chcę żyć w taki sposób, żeby w obliczu śmierci niczego nie żałować. Zbyt mało mamy czasu, żeby marnować go na smutek i łzy. I dlatego celebruję i przedłużam tak, jak to tylko możliwe, każdą sekundę szczęścia, a staram się szybko zapominać o tym, co było złe i bolesne… Staje się to dla mnie coraz łatwiejsze od czasu, gdy odnalazłam skrawek nieba na ziemi. I tego samego życzę Wam z całego serca...

Łapcie szczęście za ogon i duście jak cytrynkę ;).

24 kwietnia 2004
jednym słowem ----> carpe diem!!!! W 100% się z tobą zgadzam! A wracając do twojego komentarza na moim blogasku, to chyba mnie przeceniasz...kto by chciał publikować opowiadania jakiejs tam dziewczyny, to się nie sprawdzi! Ale bradzo ci dziękuję za miłe słowa!
23 kwietnia 2004
Ja tesh staram sie cieszyc sie drobnostkami... chociaz niezawsze mi to wychodzi... ale trzeba probowac... i najwazniejsze zyc pelnia zycia zeby umierajac niemiec wrazenia ze czegos nieprzezylam albo cos stracilam w zyciu.... Pozdrooofka:*:*
23 kwietnia 2004
tyle pytań retorycznych...a szczęście to ja będę dusić,ale może lepiej jak pomarańczkę??przyjemniejsze spożycie.
23 kwietnia 2004
jak tez się niedawno nauczyłam cieszyć drobnostkami ... i teraz zycie jest piękne !! Buźka :*
ciotka_dobra_rada
23 kwietnia 2004
ja dzis mam dzien refleksji i sama nie wiem czy chce lapac to szczescie za ogon czy nie... moze mi to nie dane...? ale jedno wiem do tej noty na bank wroce i sie wczytam na maxa i moze wtedy do tego lba wpakuje sobie te cudowne slowa... dzieki linko...! :*

Dodaj komentarz