Oczyszczenie
25 marca 2006, 16:40
Wczoraj… coś we mnie pękło. Wszystkie obawy, wątpliwości i wyrzuty sumienia zostały wypowiedziane na głos… przez łzy. Wiele się ich polało… Nie żałuję tego… Uspokajana, tulona i całowana przez Niego, poczułam ukojenie. Zupełnie jakbym pozbyła się wielkiego brzemienia… Jego piękne oczy patrzyły na mnie z bezbrzeżną czułością i oddaniem. Po raz kolejny pomyślałam sobie, jak wyjątkowym jest człowiekiem… To najwspanialszy mężczyzna, jakiego udało mi się poznać. To człowiek, z którym spokojnie można by się związać na całe życie, założyć rodzinę... Pomyślałam także, że naprawdę bym tego chciała… A po głowie ciągle kołatało się pytanie, czy potrafię, czy zasługuję, czy nam się uda… On ani przez chwilę w to nie wątpi. To było tak, jakby wlał do mojego serca otuchę i nadzieję… W jednej chwili opanowało mnie tyle cudownych odczuć i doznań, że nawet nie potrafiłabym ich odróżnić i nazwać… I chociaż ciągle się zastanawiam, dlaczego pokochał właśnie mnie – taką niegodną istotę, która ostatnimi czasy częściej go raniła niż uszczęśliwiała, jednocześnie jestem za to wdzięczna losowi… Uwierzyłam, że uda się nam to zmienić… Że w moim sercu mogą odżyć te wszystkie uczucia, które towarzyszyły mi na początku naszej znajomości… Pozostaje mi jedynie modlić się o to, by nie była to płonna nadzieja.
A dzisiaj… dzisiaj zdałam sobie sprawę, że straszliwie za nim tęsknię… I świadomość tej tęsknoty jest przepiękna… Jeszcze wszystko się ułoży… Skoro oboje w to wierzymy i tego chcemy, to dlaczego miałoby się nam nie udać…?
Dawno mnie tu nie było.
Odezwij sie jeszcze raz na gg jesli nie sprawi Ci to problemu bo wykasowal mi sie Twoj nr przy formacie komputera :/
Buziaki :*
Dodaj komentarz