Przerażający sen...


Autor: linka-1
12 marca 2005, 19:09

 

Czwartkowy sen, a właściwie koszmar... Który na nowo mną wstrząsnął i sprawił, że płakałam w nocy modląc się o to, żeby nigdy nie spotkało go nic złego...

Który spowodował, że znowu nie mogę zaznać spokoju, bo prześladuje mnie myśl, że nagle mogłabym go utracić...

Staram się jak mogę... Próbuję odepchnąć od siebie takie myśli. Ale na Boga, to wcale nie jest proste! Zwłaszcza po tak przerażająco realistycznym śnie... To wszystko nie daje mi spokoju. Dlaczego nie mamy żadnej pewności...? Dlaczego na każdym kroku musimy się obawiać nieszczęść, tragedii, śmierci? Jeśli tak dalej pójdzie, wykończy mnie to...

 

Wchodziłam po jakichś schodach i nagle pojawił się Sebastian... Nie wiem już, czy mnie łaskotał, czy robił coś innego... W każdym razie bardzo mnie to denerwowało i prosiłam go, żeby się uspokoił i przestał. Ale on nie posłuchał. I nagle... spadł ze schodów. Leżał zupełnie nieruchomo... Podbiegłam do niego przerażona, nachyliłam się nad nim i zaczęłam wrzeszczeć, żeby ktoś podał mi numer na policję. Policję, nie pogotowie. Dlaczego...?

Wtedy on otworzył oczy i powiedział cicho, że zaraz umrze... Że to czuje. Pomyślałam z przerażeniem, że to na pewno uszkodzony podczas upadku kręgosłup. Z oczu strumieniami lały mi się łzy i myślałam tylko o tym, że on nie może umrzeć... Nie może mnie zostawić, bo ja nie potrafię i nie chcę żyć bez niego. I nagle dostrzegłam wielką kałużę krwi, której wcześniej nie było.

 

Obudziłam się z łomoczącym sercem... Czy sen ten po raz kolejny miał mi uświadomić, jak bardzo go Kocham? Ostatnio bowiem nie układało się między nami najlepiej... Z mojej winy dochodziło do scysji i nieporozumień. Kiedy mam zły dzień, potrafię być dla niego bardzo okropna... Ale przecież pomimo wszystkiego Kocham go zawsze... Tylko, że kiedy się obudziłam, aż do bólu przekonałam się, jak bardzo...

Gdybym go utraciła, pogrążyła i zatopiłabym się w smutku... Bezgraniczna rozpacz, poczucie osamotnienia i niesprawiedliwości po jego śmierci byłyby nie do zniesienia. Nie potrafiłabym normalnie żyć i funkcjonować... Brakowałoby mi go na każdym kroku i wszystko by mi go przypominało. Wspomnienia, chociażby nie wiem jak piękne, to zdecydowanie zbyt mało...

Zwątpiłabym w sens czegokolwiek... Zamknęła w sobie i odcięła od ludzi. Pewnie nie potrafiłabym nawet z kimkolwiek rozmawiać... Nie wspominając o nauce i codziennych obowiązkach.

 

Nawet nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niego... Bo czy to jeszcze w ogóle byłoby życie w pełnym znaczeniu tego słowa...?

Dlatego błagam Cię, Kochanie, uważaj na siebie!! Słuchaj swojej intuicji i jeżeli cokolwiek wyda Ci się dziwne, jeżeli kiedykolwiek poczujesz się zagrożony - uciekaj, krzycz, walcz...

Nawet jeżeli później miałoby się okazać, że to były błędne odczucia i naraziłbyś się na śmieszność, nie ważne... Życie jest bezcenne...

Codziennie proszę Boga, żeby opiekował się moim Słoneczkiem i go strzegł... Oby moje modlitwy zostały wysłuchane... Błagam...

 

 

18 marca 2005
też kiedyś miała taki okropny sen, śniło mi się, ze umarła moja mama, to było cos strasznego, przeplakałam i przemodliłam pół nocy dlatego wiem co czułaś kochanie....na szczęście to tylko sen...tulę :*
shelby-lane
18 marca 2005
mnie tu troszke nie bylo - mam nadzieje, ze do tego czasu wszysko uklada sie ok i Twoje sny byly spowodawane podswiadomosca obawy utraty chlopaka. ja jestem pewna ze z Twoim podejsciem wszysko uda wam sie przezwyciezyc
kaisa
16 marca 2005
kochac kogos, to co dzien martwic sie o niego i trwac w leku przed jego strata...
15 marca 2005
Jej straszny sen!!!!!!! Ale myślę, że nigdy ta sytuacja się nie wydarzy...mam taką nadzieje! Z snami bywa różnie i trzeba uważać...Pozdrawiam, 3maj się mocno!!
13 marca 2005
wydaje mi się, że po prostu to miało CI pokazac jak bardzo Go kochasz i jak ciezko bedzie Ci po Jego stracie..
Dotyk_Anioła
13 marca 2005
Czytając Twoje słowa... Przed oczami mam scenę z \"Miasta Aniołów\", kiedy Seth pochyla się nad jej ciałem i mocno je do siebie przytula... To straszne, wiem... Straszny sen... Za bardzo realistyczny... Bałabym się zasnać po raz kolejny... Nie wierzę w tłumaczenie snów... Chociaż myślę, że wyrażają nasze podświadome lęki, obawy... Wierzę, że sny to swego rodzaju ostrzeżenie... Co do Twojego komentarza... To ja chyba wszystkich wprowadziłam w błąd, a wszystko przez moje chaotyczne notki, postaram sie to sprostować... W pewnym sensie zależy mi na nim dalej... Bo trudno wymazać z pamieci pięne chwile, kiedy było się razem... Ale są chwile kiedy umiem całkowicie bez niego funkcjownować... W notce połączyłam dwóch mężczyzn... Kubę i kogoś kto pojawił się w moim życiu... Nie pisałam o oczach Kuby... Bo on nie odzywa się do mnie, nie potrafi napisać smsa, choć kilka dni temu sam się odzywał... Nie widziałam go już kilka miesięcy, jego obraz powoli się już zac
the-shout-of-my-soul
13 marca 2005
Wybacz, że tak żadko Cię dowiedzam.
...żegnaj na jakiś czas.
12 marca 2005
wiesz ja sie zawsze uczylam i wszedzie czytalam ze sny to sa \"opposite of what they are\" to znaczy ze bedzie mial dlugie , glonc zycie ! w snach nigdy nie chodzi o tym co sie w nim dzieje ... eh nie umiem tego po polsku wyrazic :( mam nadzieje ze wiesz o co mi chodzi , ale mi dreszcze po plecach przeszly ! duzo zdrowia wam obu zycze :*
ciotka_dobra_rada
12 marca 2005
pamiętaj, że to był tylko sen; nieważne jak bardzo realny..! nie obawiaj się tak bardzo bo naprawdę Cię to wykończy... 3m się kochana!! :*
12 marca 2005
a najgorsze jest to że takie sny są reaLne .. życie jest okrutne :(
12 marca 2005
Sny czasem uczą bardzo wiele. Właśnie takie pozwalają nam wiele zrozumieć.
aquila
12 marca 2005
wstrzasajacy sen. az strach myslec. nie bede cie straszyc, ale ja uwazam ze snami. nie raz mi wiele uswiadomily i przestrogly. ale twoj to na pewno w 100% koszmar. 3maj sie
12 marca 2005
takich snow to jeszcze nidgy nie mialam. Mam nadzieje, ze to nie jest zaden proroczy sen!!!

Dodaj komentarz