Słów kilka :P


Autor: linka-1
11 kwietnia 2004, 22:52

Dlaczego miewam tak niekontrolowane wybuchy śmiechu? Dlaczego często nie mogę się od nich powstrzymać, chociaż wiem, że powinnam? A z drugiej strony… kiedy ja zaczynam się śmiać, robią to także inni, a to miłe uczucie wiedzieć, że udało się nam kogoś rozbawić i skłonić do uniesienia kącików ust w górę :].

Zarówno wczoraj, jak i dzisiaj nawet w kościele zaczęłam się szaleńczo śmiać – w obu przypadkach pod koniec mszy i to z winy księży. Wczoraj, kiedy przychodziło się z gromnicą, ksiądz powiedział na koniec (przed błogosławieństwem), że prosi wszystkich o ostrożność, żeby nikt nie podpalił sąsiada… I jak w tym momencie prychnęłam śmiechem, to nie mogłam się uspokoić… Przez dobre kilka minut dosłownie trzęsłam się ze śmiechu (bo starałam się stłumić jego odgłosy), ściągając na siebie spojrzenia ludzi. Oczywiście moja mama mi zawtórowała, co wcale nie było pomocne przy zmuszeniu się ponownie do powagi i skupienia. Ach ta moja wyobraźnia! To w głównej mierze jej wina (lub zasługa :D), bo w momencie kiedy zaczynam sobie coś wyobrażać (jakąś sytuację, zdarzenie czy rzecz), staje się to jeszcze bardziej zabawne :). Natomiast dzisiaj pod koniec mszy rezurekcyjnej ksiądz oznajmił, że ma nadzieję, że te poświęcone pokarmy nikomu nie zaszkodzą i wywołało to salwę śmiechu (oczywiście u mnie).

 

A tak poza tym jakoś się trzymam, chociaż w czasie tych świąt nie mam okazji się porządnie wyspać i jestem chronicznie zmęczona. Przeżyłam „trzęsienie ziemi”, jakim było kolejne nieporozumienie z moim Słonkiem i jeszcze funkcjonuję, chociaż dyskusja na temat wiary i religii zupełnie mnie wykończyła i pozbawiła wszelkiego zasobu energii :D. Dlatego też ta notka nie ma w sobie nic filozoficznego, bo naprawdę nie jestem już w stanie zebrać swoich rozbieganych myśli i zmusić swojego mózgu do większego wysiłku :P.

Dziękuję za uwagę i pozdrawiam Was wszystkich gorąco :*.

13 kwietnia 2004
no kochanie... śmiech to zdrowie... a szczególnie w Twoim wykonaniu :)))... który nie dość , że pomaga Tobie to i jeszcze mnie :)... Twój uśmiech jest przecież moim nieuleczalnym nałogiem... a każde niepozorumienia ma także w sobie coś pozytywnego i tak :)... że pomimo tych wielu przeciwności to nie mają one i tak wpływu na nasze uczucia... :))... a co do dyskusji na temat wiary... to pomyśl sobie kochanie , że ja nie tylko \"walczę\" ;) z Tobą ale i z Pikselkiem :]... jestem sam na placu boju ale i tak wygram :)... niom to by było na tyle... masę całusów Tobie ślę... 3maj się cieplutko moje słoneczko :)... -=Buszmen=-
13 kwietnia 2004
Jak ja sie spotkam z mija best friend to śmiechów nie ma konca:)))
12 kwietnia 2004
to zdecydowanie wina księży!
12 kwietnia 2004
Nooooo znam to uczucie...Śmiejesz się ludzie się na ciebie gapią i po chwili śmieją się razem z tobą :)
12 kwietnia 2004
Ja wczoraj w kościele też się śmiałam. A to dlatego, że ksiądz mówił o siostrach Marii i Marcie(to również ja i moja siostra). Może głupi powód, ale ja ze śmiechu nie mogłam wytrzymać ;). Ps. Ja tekie \'napady\' śmiecu mam bardzo często :). Bye bye Kochana :*
aGuLa
12 kwietnia 2004
hehe ja tez mam ataki śmiechu w kościele ... i wogle zawsze w nieodpowiednich miejscach ... no bok tu się nieśmiać jak ktoś powie coś śmiesznego albo te małe dzieci jakimiś hasełkami strzelają ... no co ja na to poradze .. a zresztą śmiech to zdorowie :D .. papatki :*
11 kwietnia 2004
no wiesz ja mam to samo w kosciele...napewno zauwazylas w mojej notce...jak klapie zebami i dostaje glupawki @LL the time :D a w kosciele to zawsze, wtesy jest cicho w szczegulnosci...:D....teras dostaje glupawki i smiechu bo mam ten projekt a nadal go nie zaczelam :D.....bosh......no buszmen nigdy chyba nie uwierzy :> on tylko wierzy w siebie i w ciebie :)....no linko wiem jaka jestes wymeczona ale i tak nota jest G=L=O=N=C jak zawsze....Daje ci duzo cmokaskow, sily, milego snia i slodkich snow ci zycze i tez zeby glowka nie bolala :(....Pozdrawiam bardzo serdezcnie Pa Pa Puszek :*
ciotka_dobra_rada
11 kwietnia 2004
Jeli to choroba to nie jestescie same drogie panie....... Ale niech gadaja ale ja lubie miec wybuchy smiechu, przeciez to w sumie calkiem przyjemne i zdrowe:D:D:D Niech teraz Twe mysli sie zbiegna choc kazda Twoja nota czy tego chcesz czy nie ma w sobie nutke filozofi hehe.... 3maj sie i buzka!
Kumcia
11 kwietnia 2004
Wiesz tez tak mam i to czesto..to moze jaka choroba!!
*KiNiA*
11 kwietnia 2004
heh... śmiech jest zaraźliwy i całe szczęście, a poza tym to przecież samo zdrowie. A najśmieszniej robi się gdy wiesz że nie możesz sie śmiać np w kościele

Dodaj komentarz