Szczęśliwa :)


Autor: linka-1
25 stycznia 2007, 21:49

 

Nie ważne czy się śmieję, wygłupiam, tryskam dobrym humorem i energią, czy też wręcz przeciwnie – jestem smutna, apatyczna, zła, przygnębiona czy zrozpaczona… on jest przy mnie. Zna mnie już tak dobrze, że natychmiast wyczuwa, kiedy coś jest nie tak - wystarczy mu jeden rzut oka na moją twarz. Potrafił pogodzić się z tym, że nie zawsze chcę rozmawiać o tym, co mnie smuci czy nie daje mi spokoju… Nawet pomimo tego, że często zamykam się wtedy w sobie, a niekiedy nawet go odtrącam… Nigdy nie nalega. Liczy się z moimi odczuciami i zdaniem i zazwyczaj postępuje zgodnie z moją wolą. W całym moim życiu nie natrafiłam chyba na nikogo, kto rozumiałby mnie tak dobrze.

Na każdym kroku pozwala mi odczuć, jak ważną osobą dla niego jestem. Bardziej kochanym być już nie można… Przebywając z nim, rozmawiając czy robiąc cokolwiek innego, wciąż na nowo zdaję sobie sprawę, jakim wspaniałym jest człowiekiem i jak bardzo mi na nim zależy... Może nawet za bardzo… bo to czasami boli. A może raczej boli świadomość, że mogłabym go stracić… Staram się odsuwać od siebie podobne obawy, bo przecież rozmyślanie o tym i tak nic nie da. Ale czasem po prostu mnie takie myśli nachodzą i nie potrafię nad tym zapanować. W każdym razie zawsze, kiedy patrzę w jego prześliczne, ciepłe oczy, znajduję odpowiedź na pytanie, dlaczego jest mi tak bliski i drogi.

Nie lubię tych chwil, kiedy nie ma go przy mnie… Odczuwam wtedy jakąś pustkę, której w żaden sposób nie da się wypełnić. Najszczęśliwsza jestem wtedy, kiedy spędzamy ze sobą czas, a im więcej, tym lepiej. Pod tym względem jestem zupełnie nienasycona, bo zawsze mi mało. Jaka szkoda, że jeszcze nie możemy zamieszkać razem…

Jesteśmy ze sobą dopiero pół roku, ale już jesteśmy pewni tego, że idealnie do siebie pasujemy i chcemy spędzić ze sobą całe życie… Oby było nam to dane. W nic nie pokładam w tej chwili większej wiary i nadziei. Nie mogę i nie chcę wyobrazić sobie mojego życia, w którym nie byłoby Krzysia… Często śmieję się, że jesteśmy na siebie skazani :). O jedno proszę, niech to słodkie skazanie trwa do samego końca…

 

Ktoś mądry powiedział, że życie nabiera wartości dzięki miłości…

Moje nabrało jej dzięki Niemu :*. Za to będę Mu dozgonnie wdzięczna.

 

Mogłabym zaśpiewać za Gosią Andrzejewicz:

„Odnalazłam siebie w Tobie.

Nie potrafię Cię zapomnieć,

Bo jesteś obecny

W każdej chwili, która mnie otacza” :).

 

Tylko że moje uczucia są na szczęście nadal odwzajemniane :).

 

www.anyszka.blog.pl
02 lutego 2007
Bo milosc to powtarzalność rzeczywistości i zarazem wyjątkowość każdej chwili. Pozdrawiam cieplutko :)
Among
30 stycznia 2007
Linus ;) A ja jeszcze pamietam jak kilka miesiecy temu przekonywalam Cie ze sie wszytsko ulozy...he. Musiało ułozyc.. I wiesz, chciałabym, zeby trwało, zaslugujesz na szczescie oj tak ;) Bos dobra osobka jest.... ps. a co do mnie...zalezy ile to \"chwilowo\"
29 stycznia 2007
Juz sam tytul notki zmusil mnie do usmiechu. widze, ze zakochalas sie na dobre ;) Pol roku.. Jest czym sie chwalic. Jak ja Ci zazdroszcze. Jak nikt potrafisz przezwyciezyc wszelkie niepowodzenia i ulozyc sobie zycie. Brawo. Oby tak dalej. Dobrze, ze dzielisz sie tutaj z nami swoim optymizmem. Dziekuje ;*
29 stycznia 2007
tez bym chciala móc tak powiedziec :(
niewinnnniątko
29 stycznia 2007
masz rację; odsuwaj od siebie wszelkie obawy! i nawet nie wiesz jak ciepło mi się zrobiło czytając to... ;) buziaki szczęściaro ;) :*:*
ka
28 stycznia 2007
wielkie mmmmm:)
26 stycznia 2007
Aż się buzia sama uśmiecha jak czyta taką notkę :)
26 stycznia 2007
bo milosc jest na dobre i na zle :)
Dotyk_Anioła
26 stycznia 2007
Bardzo się cieszę... Jestescie sliczna para, wiem wiem - zagladnełam tu i tam i zobaczyłam :). Jestes kobietka, wrazliwa, czula... Zrozumiale sa czasem te nachodzace mysli czy lzy... Ja tez tak mam... Czasem jedna uporczywa mysl potrafi zepsuc caly wieczor, czasem potrafie rozplakac sie o tak... Ale najwazniejsze sa te cudowne, szczesliwe chwile... Przy nich te smutne odchodza w niepamiec... A wspolnym mieszkaniu mysle, chce... Ale wiem, ze jeszcze nie teraz... Bedziemy cierpliwe kochana, prawda? :)
25 stycznia 2007
Dobrze Ciebie taką czytać :)
tygrys :P
25 stycznia 2007
Dziękuje Ci kochanie...za wszystko

Dodaj komentarz