Zmiany w moim życiu


Autor: linka-1 | Kategorie: Nowy rozdział życia 
28 listopada 2011, 21:21

Kiedyś w moim rodzinnym domu bardzo często pojawiali się goście. Rodzice należeli do niezwykle towarzyskich osób. Każda okazja była dobra, by spotkać się w stałym, całkiem sporym gronie najbliższych i przyjaciół. Gdy byłyśmy z moją siostrą małe, denerwowało nas to, że tak często nachodzą nas różni ludzie. Poza tym nie przepadałyśmy za dziećmi niektórych spośród nich. Dziś wszystko wygląda zupełnie inaczej. Odkąd moja siostra zachorowała, w domu zrobiło się cicho i spokojnie, już nikt nie wpadał z wizytą, bo siostra sobie tego nie życzyła, a i nikt z nas nie był w nastroju. Ze zrozumiałych powodów teraz, gdy nie ma jej już wśród nas, póki co nikt nie myśli o hucznych imprezach. Cieszę się jednak, że rodzice powoli zaczęli „wychodzić do ludzi”. A ja od kilku lat niezwykle sobie cenię wszystkie rodzinne spotkania. Chyba nawet przekonałam się do wesel, których dotąd tak uparcie unikałam, choć tańczyć na nich nadal nie lubię.

 

Zmieniło się także moje podejście do tzw. świątecznej gorączki. Do niedawna drażniło mnie, iż już w październiku pojawiały się pierwsze świąteczne artykuły i wystroje wnętrz w sklepach i różnych instytucjach. W tym roku ze zdziwieniem odkryłam, że nie mam nic przeciwko temu. Przynajmniej w tej szarej codzienności, wypełnionej po brzegi pracą i obowiązkami, pojawia się miły akcent – przypomnienie, że idą święta...  Święta Bożego Narodzenia zawsze były dla mnie ważne i wyjątkowe. Tej niezwykłej atmosfery nic nie jest w stanie zastąpić. W grudniu świat wydaje się o wiele piękniejszy, a ludzie bardziej życzliwi. Nie ma drugich tak rodzinnych świąt. I choć spędzimy je w większości poza własnym domem, u jednych i drugich rodziców, postanowiliśmy, że musimy sobie kupić małą choineczkę ­– symbolicznie, właśnie dla tej niepowtarzalnej atmosfery. Cieszyłam się jak dziecko, gdy w niedzielę wybieraliśmy choinkę i ozdoby na nią. Nie mogę się doczekać, kiedy stanie przybrana na stoliku w pokoju, rozświetlając wieczór ciepłym blaskiem lampek.

 

Kiedyś nie wyobrażałam sobie wyjazdu z Wrocławia... Przed ślubem zdarzało mi się popłakiwać na myśl o rozstaniu z rodzicami, zwłaszcza w takich okolicznościach, kiedy stracili jedno dziecko. Byłam rozdarta pomiędzy marzeniem o wspólnym życiu z mężem i pragnieniem, by nie zostawiać rodziców samych. Szybko się jednak uspokoiłam. Życie z dala od wielkomiejskiego hałasu, nerwowości, zgiełku i smrodu spalin służy nam obojgu. Rodzice przystosowali się do nowej sytuacji lepiej, niż się spodziewałam, a poza tym co jakiś czas odwiedzamy się wzajemnie. A życie pod jednym dachem z mężem dostarcza mi prawdziwej radości i wielu wzruszeń. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Pomimo tego, iż wynajmujemy obecne mieszkanko  tylko na rok, traktuję je jak nasz prawdziwy dom, do którego chętnie wracam. Stałam się nieprawdopodobnym domatorem. Do szczęścia nie potrzeba mi niczego więcej, jak spokojnego wieczoru z mężem u boku, w zaciszu naszego domu.

 

Powodów do zmartwień i stresów nie brakuje, ale ja po prostu czuję się bezpieczna i szczęśliwa...

 

A tutaj niespodzianka: <klik> i <klik> :).

ara123
28 grudnia 2011
Twojego bloga miło się czyta . Świetnie dobierasz słowa i ubierasz je w piękne określenia . Fantastycznie opisujesz swoje życie ;) . Umiesz wprowadzić w odpowiedni nastrój , a potem odpowiednio dopasowywać do niego Swoje sytuacje życiowe :D .
Gratuluję ślubu ! Zdjęcia są piękne .
Dobrze , że cieszysz się życiem ! :) Powodzenia w dalszym życiu !


Ps.Proszę pisz blog na grudzień , bo już nie mogę się doczekać co napiszesz :)
cici
20 grudnia 2011
i to najważniejsze. oby tak dalej!
16 grudnia 2011
Dziękuję Wam za te wszystkie komplementy :). Prawda jest taka, że każda panna młoda wygląda pięknie :).
zlamane-skrzydla
15 grudnia 2011
Jaka jesteś śliczna i roześmiana.
I naturalna.
Na zdjęciach z cywilnego wyglądam jak przestraszona, a potem chichrająca się hiena. ;)
12 grudnia 2011
Mało kto potrafi powiedzieć o wynajmowanym mieszkaniu, jak "nasz prawdziwy domek" Tylko ty potrafisz tak ładnie ubrać mysli w słowa. Dlatego lubię czytac u Ciebie. Prześliczne zdjęcia, dużo radości kochani Wam życzę
10 grudnia 2011
Ależ z Ciebie jest prześliczna dziewczyna. Jesteś dla mnie esencją delikatności :)
08 grudnia 2011
pieknie!
bardziej
07 grudnia 2011
Dziękuję za zdjęcia. I ten uśmiech.
Też mamy umowę na rok. Nic nie zmieniamy w tym mieszkaniu, ale lubię w nim być.
Dobrze jest znaleźć swoją przystań.
01 grudnia 2011
Lubię czytać takie notki. Leją spokój w me serce:)
Kumcia
01 grudnia 2011
I ostatnie zdanie mówi samo za siebie :)

A ja się cieszę Twoim szczęściem :)

Dodaj komentarz