Archiwum 25 września 2005


...
Autor: linka-1
25 września 2005, 12:17

Z tego wszystkiego znowu zaczęłam wyładowywać złość na Bogu ducha winnym Sebastianie… Ledwo pojawił się w piątek na GG, zaczęłam go zadręczać. Byłam napastliwa, złośliwa, agresywna… Naprawdę mi wstyd… Mam ogromne wyrzuty sumienia, ale nadal nie rozumiem tego, co się ze mną w takich chwilach dzieje, co mnie u licha napada. Dlaczego czasem samo jego pojawienie się powoduje u mnie taką przemianę z kochanej, miłej i spokojnej dziewczyny w istną diablicę…? Nawet sobie nie wyobrażacie, jak okropnie potrafię się zachowywać i co wygadywać, kiedy opanowuje mnie złość… A przecież nigdy tego nie planuję… Nic tego nie zapowiada… To się po prostu nagle dzieje i wybucham, przestaję nad sobą panować… Wstyd, po prostu wstyd… Już nawet nie wiem, jak mam go za to przepraszać... Co z tego, że szczerze żałuję? Moim zdaniem słowa to za mało…

Na szczęście mamy to już za sobą… Wczoraj odwiedziłam moje biedne, chore Maleństwo i spędziliśmy razem jeden z tych przepięknych, beztroskich wieczorów. Próbował słabo protestować, odmawiając mi pocałunków, ale w końcu i tak postawiłam na swoim :>. Dokończyliśmy oglądać jakiś niemiecki „koszmar”, zwany thrillerem psychologicznym (pt. „Eksperyment”), obraliśmy miskę gruszek dla mamy Sebastiana (która stwierdziła, że nadaję się na synową :D), a później… zajęliśmy się sobą, przy dźwiękach Within Temptation. Długo nie zapomnę tego wieczoru, bo Sebastian przeszedł samego siebie :). Było cudownie…

 

Nie martw się, Tygrysie, nie wygląda na to, żebym się od Ciebie zaraziła. Tak jak obiecałam zaraz po powrocie do domu połknęłam witaminki :). Mam nadzieję, że sam wrócisz szybko do zdrowia :*. Odwiedzę Cię bez względu na to, czy będziesz zdrowy czy chorutki :). I rzecz jasna pocałuję – także bez względu na stan Twojego zdrowia :D.