Najnowsze wpisy, strona 4


Takie tam :)
Autor: linka-1
11 stycznia 2008, 16:41
 

Te święta, które początkowo były dla mnie jakieś bez wyrazu, pozbawione swojej szczególnej atmosfery, zostały uratowane za sprawą obecności Krzysia. Najpierw po pasterce zjawił się u mnie, a w drugi dzień świąt ja zostałam zaproszona do niego. Właśnie te dwie okoliczności spowodowały, że mogę świąteczny czas zaliczyć do jak najbardziej udanych. Dzięki Krzysiowi rozpierzchł się cały smutek i poczucie jakiejś beznadziei, które towarzyszyły mi na początku i nie pozwalały cieszyć się świętami. Drugi już nasz wspólny sylwester na zawsze pozostanie w mojej pamięci… Było naprawdę świetnie, ponieważ organizatorzy imprezy zadbali dosłownie o wszystko, a obecność Krzysia dodatkowo ją uświetniła.

 

Ostatnio łapię się na tym, że przeważnie nie dostrzegam sensu w niczym, co dzieje się bez udziału Krzysia. A co więcej, dobrze mi z tym :). To chyba świadczy o tym, że już na dobre stał się nieodłączną częścią mojego życia. Już niebawem będziemy świętowali półtora roku bycia razem. Niesamowite, jak ten czas szybko płynie. Aż trudno uwierzyć w to, że między mną i Kochaniem wszystko się tak cudownie układa. Z każdą chwilą jest coraz lepiej… Cudownie jest usłyszeć, że jest się najwspanialszą dziewczyną, jaką można by mieć i wiedzieć, że samemu czuje się dokładnie tak samo. Po prostu nie mogłam lepiej trafić… Najważniejsze jest jednak to, że te wszystkie słowa i zapewnienia przekładają się w naszym przypadku na czyny i znajdują swoje odzwierciedlenie w życiu codziennym.

 

O dziwo, ostatnio studiowanie sprawia mi niekłamaną przyjemność. Chyba po raz pierwszy tak dobitnie poczułam, że robię właśnie to, co chciałam, że uczę się tego, co mnie interesuje, w związku z czym odczuwam satysfakcję :). Prawdopodobnie dzieje się tak za sprawą tego, że teraz (na IV roku) mogłam wybrać specjalizację, która wydała mi się czymś odpowiednim dla mnie, a w skład której wchodzi kilka różnych zajęć. Problemem jest tylko to, że poszłam za głosem serca, a nie rozsądku… Wybrałam studia, na których mogę się odnaleźć, ale moja przyszłość po ich ukończeniu będzie stała pod wielkim znakiem zapytania… W każdym razie teraz już i tak za późno, co ma być, to będzie, nie zamierzam martwić się na zapas.

 

Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jestem po prostu szczęśliwa. I nawet fakt nadchodzącej wielkimi krokami sesji nie mąci mojej radości i zadowolenia z życia. Niecierpliwie oczekuję na ferie i nasz kolejny wspólny wyjazd, który dopiero musimy zaplanować :).

 

„Miłość to pomieszanie podziwu, szacunku i namiętności. Jeśli żywe jest choć jedno z tych uczuć, to nie ma o co robić szumu. Jeśli dwa, to nie jest to mistrzostwo świata, ale blisko. Jeśli wszystkie trzy, to śmierć jest już niepotrzebna - trafiłaś do nieba za życia”.

Świąteczne życzenia dla Was
Autor: linka-1
24 grudnia 2007, 09:32

Zaczarowana magią Świąt, stanę samotnie

pod rozgwieżdżonym niebem i patrząc

na spadające płatki śniegu, pomyślę o ludziach,

których noszę w sercu, życząc im spokojnych,

radosnych Świąt wszędzie tam, gdzie są…

 

Niech te Święta Bożego Narodzenia, spędzone w ciepłej, rodzinnej atmosferze, będą wypełnione radością i miłością i niosą ze sobą spokój i odpoczynek. Niech betlejemska gwiazda rozjaśni wszelki mrok i usunie trudy i smutki dnia codziennego. Oby zabawa sylwestrowa okazała się wyjątkowa, a Nowy Rok obfitował we wszelką pomyślność, był pełen nadziei, optymizmu i szczęścia.

 

Do usłyszenia w 2008 roku, kochani :)!

Przywoływanie dobrych wspomnień
Autor: linka-1
03 grudnia 2007, 10:13

 

Tylko my

Jedna z tych niezapomnianych chwil...

On i ja

Jeszcze tak bezgranicznie szczęśliwi i beztroscy...

"Kochać jest łatwo. To, można powiedzieć, jak z samochodem: wystarczy włączyć silnik, dodać gazu i wyznaczyć sobie cel podróży. Ale być kochaną to tak jak przejażdżka z kimś innym, jego samochodem. Nawet jeśli uważasz tego kogoś za dobrego kierowcę, zawsze pozostaje ten podskórny strach, że może się pomylić, a wtedy w ułamku sekundy wystrzelicie oboje przez przednią szybę na spotkanie śmierci. Być kochaną może oznaczać największy koszmar. Bo miłość to rezygnacja z panowania nad własnym losem. A co się stanie, jeśli w połowie drogi postanowisz zawrócić albo skręcić w bok, a nie masz na to jako pasażer żadnego wpływu?"

"
Wśród morza ewentualności: tego, co potrzebne, mniej potrzebne i zbyteczne, tego, co przyjemne a pożyteczne, tego, co szkodliwe, bardziej szkodliwe, a smakowite, tego, co opłacalne, bardziej opłacalne, a krzywdzące drugiego człowieka, tego, co prawdziwe, mniej prawdziwe, kłamliwe, ale dające korzyści - nie zgubić się w tym gąszczu ani nie rozstrzygać fałszywie. Nie zgubić się ani na chwilę, ani na miesiąc, ani na całe życie. Umieć wrócić, gdy się pobłądzi. Umieć odkryć błąd, przyznać się do tego, że się było nieuczciwym, brutalnym, egoistycznym, że się skrzywdziło drugiego człowieka. Potrzeba drugiego człowieka, który pomoże, ostrzeże, upomni w imię dobra, życzliwości. Potrzeba drugiego człowieka, który uratuje od rozpaczy. Potrzeba człowieka wiernego, który nie zdradzi, nie odejdzie, nie opuści, gdy zdarzy się czas próby, niepowodzeń, klęsk, katastrof życiowych, gdy wszyscy się odsuną, potępią, zapomną, który pocieszy, podeprze, poda rękę, pozwoli uwierzyć w siebie, przyniesie nadzieję i radość. Bo miłość to bycie do dyspozycji, to gotowość do tego, by usłużyć, pomóc, przydać się, zaopiekować się. To chęć, by być potrzebnym. Czas jest zawsze tym egzaminatorem, przed którym nie ostanie się żadna złuda, zaślepienie".

Pełna nadziei i wiary... Przywołuję wspomnienia wszystkich pięknych, beztroskich chwil i czekam na dzień, w którym moje życie się unormuje i wróci do równowagi. Umacnia mnie siła uczucia i pewność, że bez względu na wszystko on jest... i będzie.

Złamana życiem.
Autor: linka-1
Tagi: rozpacz   zmęczenie   załamanie  
02 grudnia 2007, 19:50

Zaczynam nienawidzić jesieni i zimy… Nigdy nie przepadałam za tak deszczową, ponurą porą roku, ale teraz ta niechęć jest wyjątkowo silna. Staram się tłumaczyć sobie, że to właśnie z winy nieciekawej aury czuję się tak totalnie do niczego... Z coraz większym trudem zwlekam się rano z łóżka. Jak długo już tak fatalnie sypiam? Wykańczają mnie te conocne przebudzenia. W najlepszym wypadku budzę się dwa razy, w najgorszym cztery. I tak ciągle… Wstaję wykończona, padam coraz wcześniej… Trzy dni temu o godzinie 18 leciałam już z nóg. Ile to jeszcze potrwa?

 

„Podstawą rozpaczy jest zwątpienie o sobie”.

 

Moje poczucie własnej wartości w ostatnim czasie praktycznie przestało istnieć. Psychicznie chyba już gorzej czuć się nie można. Uważałam, że jestem nikim, że nie jestem warta czegokolwiek i kogokolwiek. Tak niewiele było trzeba, żeby mnie całkowicie załamać. I kiedy wydawało się, że powoli zaczęłam się podnosić i wychodzić z tego stanu, pewne wydarzenie na nowo wgniotło mnie w ziemię… Wróciłam do punktu wyjścia. Czy normalnie zareagowałabym aż tak skrajnie emocjonalnie? Pewnie gdyby nie ten beznadziejny stan, w którym się znajduję, przeszłabym nad tym do porządku dziennego. Ale to po raz kolejny podcięło mi skrzydła… Za jeden cudowny, niezapomniany dzień przyszło mi słono zapłacić. Tak dobrze mi zrobiło wyjście do kina i wizyta w jednej z ulubionych knajpek w jego towarzystwie. Bardzo mi tego ostatnio brakowało. Ale poczucie bycia szczęśliwym to strasznie krótkotrwały stan. Nauczyłam się świetnie ukrywać przed znajomymi i rodziną, jak jest mi źle. Na chwile załamania pozwalam sobie tylko wtedy, gdy jestem sama… lub z nim. Tak jak to miało miejsce w środę, kiedy zrozpaczona łkałam w jego ramionach. Tylko przed nim nie staram się udawać i ukrywać swojego stanu, bo nawet tego nie chcę. Chwilami nie mam już sił, żeby użerać się z tym wszystkim. Ale wiem, że nie mogę się poddać. Muszę wierzyć…

 

Potrzebuję czuć i mieć świadomość, że nikt inny dla niego nie istnieje. Chyba już tylko miłość, ciepło i troska pozwolą mi wrócić do równowagi psychicznej i odzyskać wiarę w samą siebie. Nie jest nam łatwo i pewnie nie będzie… Ale próbujemy. Od siebie nawzajem czerpiemy siłę i nadzieję. I mam nadzieję, że któregoś pięknego dnia oboje odetchniemy z ulgą, a nasze demony odejdą w mroki niepamięci…

 

Pamiętaj, że zależy mi na Tobie. Jesteś naprawdę wspaniałym człowiekiem. Tylko po prostu mam problem z samą sobą… I to wszystko przez to… Wiem, że mnie kochasz i dzięki temu jeszcze istnieję.

W niebie
Autor: linka-1
13 listopada 2007, 20:06

Moje serce, choć maleńkie, jest gorące i bije tylko dla jednej osoby… Dla najcudowniejszego mężczyzny na świecie, z którym pragnę spędzić i dzielić każdą sekundę mojego życia… Jego ramiona marzą mi się na jawie i we śnie. Można powiedzieć, że żyję od jednego spotkania do drugiego… I każdego wyczekuję z niecierpliwością, utęsknieniem i radością. Czuję się przeszczęśliwa, chociaż nad moją głową zbierają się powoli czarne chmury. Ale najważniejsze, że on jest przy mnie. Wiem, że mogę liczyć na jego wsparcie, bez względu na wszystko. Może dlatego poczułam się gotowa, żeby powiedzieć mu o tym, jakiej choroby się u siebie obawiam, chociaż wiem, że to będzie dla niego wstrząsem… Obiecałam sobie, że jeśli tylko znajdę chwilę czasu, wybiorę się w końcu do tego lekarza. Dwa lata zwlekania mogą się okazać wystarczająco niebezpieczne.

 

Nie wiem, czym sobie zasłużyłam na takie szczęście… Oby tylko nie zostało mi ono brutalnie odebrane. Proszę, Boże…

 

A co do tematu mojej pracy magisterskiej, brzmi on następująco: „Trudna młodość”. Problematyka obyczajowa w powieściach Walerii Marrene-Morzkowskiej.