Archiwum 12 czerwca 2004


Nic z tego nie rozumiem...
Autor: linka-1
12 czerwca 2004, 23:14

Jest jakoś dziwnie... W tej chwili znajduję się w zgoła niepokojącym i niepodobnym do mnie stanie i zupełnie nie rozumiem jego przyczyn. Co gorsza nie wiem, co z tym zrobić... Przez moją głowę przewijają się różne myśli, których w żadnym wypadku nie powinno tam być... Mam nadzieję, że rano, kiedy się obudzę, wszystko będzie już w porządku, a świat i moje życie znowu nabiorą rumieńców. Bo jeśli do jutra mi nie przejdzie, to niepojęte nawet jak dla mnie samopoczucie pociągnie za sobą jeszcze bardziej niepojęte i prawdopodobnie nierozsądne decyzje... Nie chcę nikogo krzywdzić i ranić, tak źle się z tym czuję... Ale czasami dopadają mnie takie stany, kiedy już samym swoim oddaleniem od innych sprawiam im ból. To jest jak odrzucenie ich pomocy i odwrócenie się do nich plecami... Wiem, że mają dobre chęci, ale to nic nie daje. Może to mój błąd, jednak w takich chwilach wolę pozostać sama... ze swoimi problemami i myślami. Nie znaczy to wcale, że nigdy nie przyjmuję proponowanej mi pomocy, zamykam się w sobie i próbuję sobie ze wszystkim sama poradzić, nie. Czasami czyjeś jedno dobre słowo, mądra uwaga czy cenna rada są wielkim pocieszeniem i ułatwieniem... Zdarza się, że uświadamia mi to wiele rzeczy, z których nie zdawałam sobie sprawy, wskazuje drogę w sytuacji pozornie bez wyjścia... Ale coś takiego ma miejsce tylko i wyłącznie wtedy, kiedy mam jakiś konkretny problem, na który można coś zaradzić. Teraz jest inaczej... Być może potrzebuję tylko troszkę czasu... Może niedługo zrozumiem, co się ze mną dzieje i będę w stanie sobie pomóc... Bo dopóki ja nie rozumiem samej siebie i tego, co się ze mną dzieje, inni nie mają praktycznie żadnych szans, żeby pojąć moje zachowanie i tok rozumowania. Najgorsze jest to, że mam z tym wielkie trudności... Jednak jestem dobrej myśli i wierzę, że sobie poradzę!

Nie chcę nikomu przysparzać trosk i zmartwień, dlatego nie mam innego wyjścia...