Archiwum 04 czerwca 2004


Powoli urywa się nić porozumienia...
Autor: linka-1
04 czerwca 2004, 12:59

Denerwowała mnie już ta pustka na moim blogu, dlatego postanowiłam coś na to zaradzić :P.

Co prawda powinnam się uczyć, ale jak zwykle trudno mi jest się do tego zmobilizować.

 

Dochodzę do wniosku, że jestem okropna... To prawda – jeszcze cały czas mam na karku nieszczęsną maturę (bo ostatnią ustną - z geografii, mam dopiero w środę) i w razie zakończonego powodzeniem zmagania się z tym pierwszym, egzaminy na studia, jednak niczego to nie tłumaczy. Prawda jest taka, że zaniedbuję wszystkich swoich znajomych, z którymi kontakt mogę utrzymywać tylko i wyłącznie za pomocą Gadu-Gadu lub maili. Najgorsze jest to, że to nie tylko brak czasu jest przyczyną tego mojego zaniedbania innych... Po prostu zwyczajnie mi się nie chce... Nie bawi mnie już rozmawianie z kimś za pośrednictwem monitora i klawiatury... To wszystko pociągało mnie na początku i przez długi okres mojego codziennego przebywania na GG. Kiedyś potrafiłam spędzić pół dnia przy komputerze, prowadząc z kimś dyskusje czy pogawędki, byłam od tego wręcz uzależniona. I muszę przyznać, że w ten sposób udało mi się poznać kilka naprawdę wspaniałych osób, które miałam okazję poznać osobiście. Tylko co z tego, skoro teraz tracę z nimi kontakt? Ostatnio na Gadaczu bywam raczej rzadko, najczęściej po to, by sprawdzić, czy ktoś zostawił jakąś wiadomość lub by ustalić z moim Słonkiem miejsce i czas naszego spotkania. Rozmów jako takich już nie prowadzę... I mam przez to wszystko wyrzuty sumienia. Systematyczna wymiana myśli przez pocztę elektroniczną także należy już do przeszłości. Lubię pisać, ale odpowiadanie na czyjeś e-maile zajmuje mi nieraz całe tygodnie.

Dlaczego tak się dzieje? Może dlatego, że od jakiegoś czasu najważniejsze jest dla mnie TU i TERAZ? A może z tej przyczyny, że prowadzenie bloga i komentowanie notek znajomych zajmuje tak dużo czasu? Nie mam pojęcia... Ale wcale mi się to nie podoba, a mimo tego nie potrafię niczego zmienić. I tym sposobem nie pozostaje mi chyba nic innego, jak pogodzić się ze świadomością, że powoli jedna po drugiej moja znajomość z różnymi osobami umiera śmiercią naturalną (?). Bez sensu...

 

PS. Chcę Was z góry przeprosić za to, że na Waszych blogach będę bywała rzadziej, niż do tej pory i niekiedy ze sporym opóźnieniem. Ale niestety obowiązki wzywają... Najpierw matura, później ewentualne przygotowywanie się na egzaminy na studia... Wszystko powinno wrócić do normy na początku lipca. Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za to, że jesteście :*.