Archiwum listopad 2006


Magia trwa...
Autor: linka-1
23 listopada 2006, 19:43

 

Wczorajszy wieczór był jednym z najpiękniejszych w moim życiu… On i ja… Przytuleni do siebie… I Jego poruszające, zapierające dech w piersiach słowa... Najpiękniejsze, jakie w ogóle można usłyszeć… Słowa, na które niektórzy czekają całe życie - bywa, że nadaremnie. Nie wiem, ile czasu to trwało, ale wiem, że po raz pierwszy od wieków z moich oczu popłynęły łzy… Łzy szczęścia. Pomimo całego wzruszenia i wdzięczności przepełniającej moje serce czułam się odrobinę niezręcznie… Chciałam mu przerwać i powiedzieć, że nie zasługuję na to wszystko… Ale jednocześnie pragnęłam, żeby ta chwila trwała wiecznie… Chciałam jak najwięcej z tego zachować w pamięci na zawsze. Nie udało się… Za bardzo byłam wzruszona, zbyt wiele tych słów padło… Jednak wspomnienie tego dnia nigdy nie uleci z mojej pamięci. Podobnie jak pozostanie to wrażenie bycia dla niego kimś wyjątkowym i jedynym.

 

„Bądź moim przyjacielem, światłem, moim aniołkiem…”

„Bądź ze mną zawsze… na wieki”

„Jesteś taka piękna, przepiękna. Jesteś moją boginią”

„Ujmujesz mnie nie tylko swoją urodą, postępowaniem, ale także serduszkiem…”

„Nikt nigdy nie rozbudził we mnie takich uczuć i tyle dla mnie nie znaczył”

„Bez Ciebie nie ma już świata, życia… Nie istnieję bez Ciebie”

 

Oczarowana… Zniewolona… Zapatrzona w Niego i szalejąca za Nim… Urzeczona… Zachwycona… Rozpalona… Oddana… Zakochana…

Taka jestem za Jego sprawą.

 

Kocham…

 

 

 

Uśmiechowo :)
Autor: linka-1
18 listopada 2006, 12:51

Ostatnie dni były wyjątkowo piękne… Z uśmiechem na ustach… Z głową pełną Jego obrazów, słów, gestów i spojrzeń… Uwielbiam te nasze wyjścia. Zawsze są niezapomniane.

Żałuję tylko, że te wszystkie ważne i wspaniałe słowa są tak ulotne… Najchętniej zapisałabym je w swojej pamięci na zawsze, ale jest ona zbyt zawodna.

Teraz już nie będę pytała, czy mamy szansę… Po prostu zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by tak właśnie było. Wierzę, że się nam uda :).

"Bez Ciebie nie widzę już świata..."

:)
Autor: linka-1
14 listopada 2006, 20:03

 

Ostatnio uśmiecham się do własnych myśli… Na zajęciach, odczytując po kryjomu smsa od Krzyśka, potrafię się roześmiać w głos, ściągając na siebie zaskoczone spojrzenia prowadzących i kolegów. Praktycznie nie ma chwili, kiedy nie myślałabym o tym, który stał się najważniejszą osobą w moim życiu. Tęsknię za nim zawsze, kiedy nie ma go przy mnie… Ale zdałam sobie sprawę, że nawet z tą tęsknotą mi dobrze. Wczoraj na konwersacjach z niemieckiego po wysłuchaniu mojej wypowiedzi dotyczącej najbliższej przyszłości, prowadząca stwierdziła, że jestem pierwszą zakochaną kobietą w tej grupie… Czy to aż  tak się rzuca w oczy? Zakochałam się bez pamięci… Czuję się tak, jakby ubyło mi lat :). Wszystko, co nie wiąże się bezpośrednio z tym uczuciem i osobą Krzyśka, zeszło na drugi plan. Niedawno usłyszałam od znajomego, że żałuje, iż to nie na jego punkcie tak oszalałam… Może więc nie jest aż tak źle i chociaż niewątpliwie potrafię wiele popsuć, udaje mi się także zapewnić osobie, z którą jestem związana, prawdziwe szczęście? Często słyszę to z ust Krzyśka, ale jeszcze trudno mi w to uwierzyć. Zbyt wiele zastrzeżeń mam do samej siebie... Chyba nie powinnam… Nie po tym wszystkim…

Jak dobrze mieć go w swoim życiu…

:*
Autor: linka-1
09 listopada 2006, 18:59

 

Czasem zastanawiam się, czy zasłużyłam sobie na te wszystkie piękne i cudowne rzeczy, które mnie w życiu spotykają i mam poważne wątpliwości…

Nic nie trwa wiecznie… I chociaż niewątpliwie nadejdą jakieś gorsze chwile, tak naprawdę prawdziwe szczęście już odnalazłam… Postaram się zrobić wszystko, co w mojej mocy, by nigdy go nie utracić.

 

„Chciano za szczęściem rozpisać listy gończe, ale nikt nie umiał podać rysopisu.”

 

Sądzę, że rysopis mojego Szczęścia mam już głęboko wyryty w myślach i sercu… Z czasem pewnie będę mogła jedynie dodawać do niego kolejne szczegóły :).

 

„Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej dłoni, wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście.”

 

Nie tylko życie wydaje się piękniejsze, a każda chwila nabiera blasku, kiedy ma się obok siebie kogoś, na kim zawsze można polegać i z kim można dzielić wszystkie radości, sukcesy, troski, zmartwienia czy porażki… Dzięki temu o wiele łatwiej radzić sobie z wszelkimi przeciwnościami losu i stawiać czoła, nie zawsze kolorowej, rzeczywistości.

 

„Człowiek szuka miłości, bo w głębi serca wie, że tylko miłość może uczynić go szczęśliwym.”

 

Wydaje mi się, że ja wiedziałam to od zawsze… Od dawna wierzę, że miłość nadaje sens naszemu istnieniu. A żeby można było mówić o szczęściu, trzeba ten sens odnaleźć i go dostrzegać… Miłość jest jedyną rzeczą na świecie, która może mi prawdziwie trwałe szczęście zagwarantować.

 

Czyżby udało mi się ją odnaleźć? Mam nadzieję, że tak.

 

Z głębi mojego małego serduszka pragnę podziękować Jemu za to, że pojawił się w moim życiu i wywrócił mój świat do góry nogami. Nie da się opisać słowami wszystkich pozytywnych uczuć, emocji i przeżyć, które wniósł do mojego życia. Przywrócił mi wiarę… nie tylko w miłość, ale także w samą siebie. Bez miłości byłabym niczym…

Dziękuję Ci, Boże… Jak dobrze, że nie wszystkie Aniołki postanowiłeś zatrzymać blisko siebie…

 

 

I'll reach out my hand to you

I'll have faith in all you do

Just call my name and I'll be there

 

And I'll be there to comfort you

Build my world of dreams around you

I'm so glad that I found you

I'll be there with a love that's strong

I'll be your strength

I'll keep holding on

 

Let me fill your heart with joy and laughter

togetherness is all I'm after

Whenever you need me

I'll be there

I'll be there to protect you

with an unselfish love I'll respect you

Just call my name and I'll be there

 

Życie...
Autor: linka-1
05 listopada 2006, 15:03

 

Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz się pomyliłam... Jedna z moich największych wad to taka, że za bardzo się daję ponieść emocjom. Przestaję nad sobą panować i logicznie myśleć. Nie miałam racji twierdząc, że Sebastian jest już zupełnie innym człowiekiem… Nie jest prawdą to, że przestałam go lubić czy cenić… Już w jakiś czas później uświadomiłam sobie, że wcale tak nie myślę. I naprawdę mi ulżyło.

A poza tym jestem strasznie uparta i nie chcę tak łatwo z tej naszej znajomości zrezygnować. Nie po to zapewniałam siebie i innych, że się nam uda, bo ja najlepiej wiem, jaki on jest, nie po to stawałam w jego obronie, żeby teraz samej wszystko przekreślić… Mogłam myśleć, że nie mam innego wyjścia i że tak będzie najlepiej, ale nigdy tego naprawdę nie chciałam. No bo jakże to? Tyle razem przeżyliśmy i przeszliśmy… Nie mogłabym po prostu zapomnieć o jego istnieniu, wykreślić go ze swojego życia i wspomnień i przejść nad tym do porządku dziennego. Przepraszam…

Cieszę się, że miałam okazję z nim porozmawiać. Okazało się, że wcale nie musimy się traktować jak wrogowie ;). Mam tylko nadzieję, że następnym razem dane nam będzie pogadać w bardziej sprzyjających warunkach, kiedy nie trzeba będzie po kilka razy powtarzać tego samego i kiedy mój słuch na tym nie ucierpi :P.

 

Takie podejście do sprawy jednak wiele rzeczy komplikuje. Czasami czuję się jak między młotem i kowadłem i nie wiem, co powinnam zrobić i jak się zachować... Jakie postępowanie byłoby najwłaściwsze. Ciężkie to wszystko. Z jednej strony ktoś, kto do niedawna był najważniejszą osobą w moim życiu, a z drugiej ktoś, kto teraz jest całym moim światem. Jak to ze sobą pogodzić? Czyjeś słowa spowodowały, że zaczęłam mieć wyrzuty sumienia. Może powinnam ukrywać fakt, że czuję się szczęśliwa? Ale z drugiej strony jaki by to miało sens? Czy to by coś zmieniło? Naprawdę nie potrafię znaleźć odpowiedzi na to pytanie… Czasem z chwili na chwilę czuję się coraz bardziej zagubiona. Nikomu nie chcę sprawić przykrości… A tymczasem wygląda na to, że jeśli będę jej chciała oszczędzić jednej osobie, tym samym sprawię ją drugiej… Czy to nie jest bez sensu? I czy w tej sytuacji można w ogóle znaleźć rozsądne rozwiązanie? Sama już nie wiem…

 

Kolekcja moich zachowań, z których nie jest dumna, powiększyła się o jeszcze jeden eksponat… Czyżby znowu to samo? Załamuję się, kiedy widzę, że sprawiam komuś ból, a nie wiem, jak to naprawić… I automatycznie zamykam się w sobie i odsuwam od ludzi. A także mówię rzeczy, których wypowiadać nie powinnam, nawet jeśli w duchu tak myślę. To takie chwile, w których dochodzę do wniosku, że nie zasłużyłam na pewne słowa lub czyjąś miłość. Myślałam, że mam to za sobą, ale jednak nie tak łatwo się od tego wyzwolić.

„Lepiej mnie zostaw, nim pożałujesz, że w ogóle mnie poznałeś”…

Wczoraj przeżyłam straszne chwile… Z mojej własnej winy. A jak się musiał czuć on? Najgorsze, że czułam się zupełnie bezradna… Nie potrafiłam także udzielić wyjaśnień. Właśnie wtedy szczerze nie znoszę samej siebie… Chyba pewne sprawy po prostu mnie przerastają. Wczoraj po raz pierwszy pomyślałam, że chciałabym, żeby ktoś rozwiązał za mnie moje problemy, bo ja nie potrafię.

„Jeżeli chcesz się ze mną rozstać, po prostu powiedz. Nie zależy ci na mnie? Nie kochasz mnie?”…

Czasem wszystko idzie nie tak. Tego smutku, bólu i łez można było uniknąć… Gdybym tylko potrafiła być rozsądniejsza i nie zamykała się w sobie, nie odzywając się nawet słowem.  

 

Na szczęście wszystko udało się wyjaśnić. Mam nadzieję, że podobna sytuacja już nigdy nie będzie miała miejsca… Muszę jakoś ze sobą pogodzić to, co dotyczy tych dwóch osób…

Nawet jeśli się uważa, że się na to nie zasługuje, dobrze usłyszeć takie słowa, które wzruszają do łez… Nie ma nic piękniejszego na świecie… Chyba że czyny potwierdzające takie słowa. A tych także nie brakuje… Dziękuję z całego serca :*. Ja czuję bardzo podobnie…