Archiwum marzec 2005


Aleśmy się umówili :]..
Autor: linka-1
30 marca 2005, 23:51

Ewelina zadzwoniła aby się umówić... No spoko :)... Ja poszedłem na  przystanek na Bajki a ona na Jabłeczną... I tak czekaliśmy na siebie jakiś czas :D.. Nie ma to jak się DOGADAĆ :].. Pyszna kiełbaska z grilla zrekompensowała nam to czekanie :).. Mniam mniam..

-=Buszmen=-

Wczoraj...
Autor: linka-1
24 marca 2005, 23:25

... myliśmy razem okna. :]

-=Buszmen=-

Nie ma Ewelinki
Autor: linka-1
18 marca 2005, 21:42
Niestety po raz kolejny moje kochanie ma problemy z kompem... Niefajny wirus, oj niefajny... Ale cóż takie życie..

W ramach rekompensaty dostałem pozwolenie na...

No to patrzcie :> :



To my :] (dla niezorientowanych Ewelina to ta po prawej ;) ).

-=Buszmen=-
Przerażający sen...
Autor: linka-1
12 marca 2005, 19:09

 

Czwartkowy sen, a właściwie koszmar... Który na nowo mną wstrząsnął i sprawił, że płakałam w nocy modląc się o to, żeby nigdy nie spotkało go nic złego...

Który spowodował, że znowu nie mogę zaznać spokoju, bo prześladuje mnie myśl, że nagle mogłabym go utracić...

Staram się jak mogę... Próbuję odepchnąć od siebie takie myśli. Ale na Boga, to wcale nie jest proste! Zwłaszcza po tak przerażająco realistycznym śnie... To wszystko nie daje mi spokoju. Dlaczego nie mamy żadnej pewności...? Dlaczego na każdym kroku musimy się obawiać nieszczęść, tragedii, śmierci? Jeśli tak dalej pójdzie, wykończy mnie to...

 

Wchodziłam po jakichś schodach i nagle pojawił się Sebastian... Nie wiem już, czy mnie łaskotał, czy robił coś innego... W każdym razie bardzo mnie to denerwowało i prosiłam go, żeby się uspokoił i przestał. Ale on nie posłuchał. I nagle... spadł ze schodów. Leżał zupełnie nieruchomo... Podbiegłam do niego przerażona, nachyliłam się nad nim i zaczęłam wrzeszczeć, żeby ktoś podał mi numer na policję. Policję, nie pogotowie. Dlaczego...?

Wtedy on otworzył oczy i powiedział cicho, że zaraz umrze... Że to czuje. Pomyślałam z przerażeniem, że to na pewno uszkodzony podczas upadku kręgosłup. Z oczu strumieniami lały mi się łzy i myślałam tylko o tym, że on nie może umrzeć... Nie może mnie zostawić, bo ja nie potrafię i nie chcę żyć bez niego. I nagle dostrzegłam wielką kałużę krwi, której wcześniej nie było.

 

Obudziłam się z łomoczącym sercem... Czy sen ten po raz kolejny miał mi uświadomić, jak bardzo go Kocham? Ostatnio bowiem nie układało się między nami najlepiej... Z mojej winy dochodziło do scysji i nieporozumień. Kiedy mam zły dzień, potrafię być dla niego bardzo okropna... Ale przecież pomimo wszystkiego Kocham go zawsze... Tylko, że kiedy się obudziłam, aż do bólu przekonałam się, jak bardzo...

Gdybym go utraciła, pogrążyła i zatopiłabym się w smutku... Bezgraniczna rozpacz, poczucie osamotnienia i niesprawiedliwości po jego śmierci byłyby nie do zniesienia. Nie potrafiłabym normalnie żyć i funkcjonować... Brakowałoby mi go na każdym kroku i wszystko by mi go przypominało. Wspomnienia, chociażby nie wiem jak piękne, to zdecydowanie zbyt mało...

Zwątpiłabym w sens czegokolwiek... Zamknęła w sobie i odcięła od ludzi. Pewnie nie potrafiłabym nawet z kimkolwiek rozmawiać... Nie wspominając o nauce i codziennych obowiązkach.

 

Nawet nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niego... Bo czy to jeszcze w ogóle byłoby życie w pełnym znaczeniu tego słowa...?

Dlatego błagam Cię, Kochanie, uważaj na siebie!! Słuchaj swojej intuicji i jeżeli cokolwiek wyda Ci się dziwne, jeżeli kiedykolwiek poczujesz się zagrożony - uciekaj, krzycz, walcz...

Nawet jeżeli później miałoby się okazać, że to były błędne odczucia i naraziłbyś się na śmieszność, nie ważne... Życie jest bezcenne...

Codziennie proszę Boga, żeby opiekował się moim Słoneczkiem i go strzegł... Oby moje modlitwy zostały wysłuchane... Błagam...

 

 

Bez tytułu
Autor: linka-1
03 marca 2005, 19:57

 

We wtorek (01.03.) było po prostu bajecznie... Jak wspaniale jest leżeć obok ukochanego człowieka i niczym się nie martwić. Chciałabym tak zawsze... Odczuwać radość, euforię, przyjemność i czuć się tak bezpiecznie i beztrosko. To nic, że uciekł mi autobus...

Na szczęście miałam jeszcze jeden - ostatni :P. Najważniejsze, że na zdjęciach to i owo zostało upamiętnione i uwiecznione :). Fotki przeznaczone wyłącznie dla naszych oczu... Mmm :).

**

Martwię się, bo ten upragniony i wyczekiwany wyjazd do Wilna może nie dojść do skutku...

Niektóre osoby się wycofały i jeśli nie znajdzie się jeszcze czwórka chętnych, nigdzie nie pojedziemy. Jak trudno się z tą myślą pogodzić. Tak wiele sobie po tej wycieczce obiecywaliśmy...

**

Jeśli ktoś miałby ochotę przeczytać niezbyt długie opowiadanie po niemiecku, to polecam nowelę „Die Verwandlung” Franza Kafki. Ma ona co prawdę pesymistyczny wydźwięk, ale bardzo mi się spodobała. Wzruszyła mnie i nawet przy jej omawianiu miałam łzy w oczach.

A to oznacza, że książka jest coś warta.